28 września 2009

PKW: Czym jest dla mnie steampunk?

Moim całym życiem, moją największa pasją i największym bólem.

Nie no, żartuję. Nie żyję steampunkiem. Żyję jeszcze dieselpunkiem, clockpunkiem, cyberpunkiem, biopunkiem, gotykpunkiem i wiekami średnimi. Chyba coś pominąłem.

No dobra bez żartów. Trudno mi napisać coś konkretnego o ulubionym paragatunku literatury, filmu i gier. Dla mnie prawie wszystko jest powiązane ze steampunkiem. Nawet mój ubiór i zachowanie. Nie wiem czemu ale uwielbiam staromodne kamizelki z wystającym łańcuszkiem od zegarka. Nie lubię za to meloników i cylindrów jako nakrycia głowy.

Większość kojarzy steampunk jednoznacznie z epoką wiktoriańską. Jednak Anglia XIX wieku to tylko niewielki choć istotny fragment całości. Wolę myśleć, że jednym z prekursorów steampunka był Leonardo da Vinci, mój autorytet. Jego myśli wybiegały daleko poza jego epokę. Do tej pory część z jego wynalazków jest zbyt rewolucyjna. To czysty przypadek a raczej tragiczne zrządzenie losu, że dopiero po trzech wiekach znaleźli się jego kontynuatorzy tacy jak podniebni bracia Wright, czy kinomaniacy Lumiere, elektryzujący Nicola Tesla, dzwoniący w głowie Graham Bell, napędzani parą Stephenson czy Watt oraz świecąca w ciemności Maria Skłodowaska-Curie.

Jednak to wszystko to bardzo romantyczny obraz wieku pary. Prawda była dość brutalna. Jak na ironię w steampunku jest więcej punku, czyli buntu, niż steamu czyli nowoczesnej techniki parowej. Wspaniałe wynalazki były często epizodem podczas wielkich przemian gospodarczych i społecznych starego kontynentu. Nie wiem ilu z Was sobie zdaje z tego sprawę, ale w wieku pary Polska nie istniała. Nie zastanawialiście się nigdy, że nie mamy własnych tradycji steampunkowych? Technika rozwijała się tylko pod zaborem pruskim i ewentualnie austryjackim ale  była obca. Tacy ludzie jak Łukasiewicz to tylko nikłe kaganki na arenie świata. Jedynym szerzej znanym dziełem, które poruszało tematy bliskie steampunkowi (technika i bunt), to Lalka Prusa. Ilu z Nas ją tak na prawdę przeczytało?

Dość jednak wątków narodowościowych. Steampunk wykraczał daleko poza stary kontynent. Amerykanie mieli swój Dziki Zachód. Na innych lądach trwała ciągła walka o wpływy w koloniach. Indie, Australia, Afryka, Chiny. To wszystko jeszcze “niezbadane” lądy, egzotyczne, pociągające jak nigdy dotąd. I tak dochodzimy do wątku, który w steampunku zajmuje miejsce co najmniej równe wynalazkom, mianowicie eksploracji. Czym byłyby powieści Juliusza Verne bez jego 20 000 mil podmorskiej żeglugi, podróży na Księżyc, dookoła świata, w czasie (H. G. Wells), czy do zaginionego świata (A. C. Doyle)?

Po wynalazkach i eksploracji przyszedł czas na zagłębienie się w zakamarki duszy. Ezoteryka to nowy temat goszczący na salonach. W wieku tak zdominowanym przez rozum duchowość wcale nie zanikła. Powstawało coraz więcej prądów filozoficznych. Ludzie zaczęli zadawać coraz więcej pytań. Jednak odpowiedzi nadal nie było. Europa zdominowana do tej pory przez jedną wielką religię zaczęła otwierać oczy i spoglądać wstecz, za siebie. Sięgano nawet po najbardziej przerażające aspekty ludzkiej duchowości. Narodziły się nowe mity. W ciemnych uliczkach, gdzie nie dochodziło światło latarń, czaiły się nowe potwory zrodzone z ludzkich strachów. Na nowo ożyły opowieści o duchach, wampirach i wilkołakach. Nawet sobie nie wyobrażamy jak dużo współczesna fantastyka zawdzięcza XIX wiekowi. Jednak dla współczesnych to co zwiemy dzisiaj steampunkiem było początkiem fantastyki naukowej – SF.

Więc czym dla mnie jest Steampunk? Wszystkim. Odkrywaniem świata i samego siebie. Obrazem przeszłości, przyszłości i teraźniejszości. Tacy byliśmy i tacy chcemy być. Steampunk to jedyny gatunek, który ma tak wiele wspólnego z naszą historią, który pozwala poczuć sie kimś wyjątkowym. To były epickie czasy, w których jednostka mogła więcej od całego narodu. Nie musiała być piękna czy bogata jak dzisiaj. Nie musiała być władcą dusz (królem, cesarzem, prezydentem), by jej słowo coś znaczyło.

Na zakończenie chciałem wyrazić mój wielki ból, że dwie moje największe pasje (RPG i steampunk) maja ze sobą tak mało wspólnego. Nadchodzi Wolsung, wyszła Victoriana 2, Trójca, Unhallowed Metropolis. W prehistorii echem odbija się Castle Falkenstein. Jednak nadal brakuje mi niefrywolnego “parobuntu”. Brak mi Arcanum i Paramythi Vakkerby.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny wpis. Właściwie wyczerpuje temat korzeni i odnóg steampunka. Bardzo odkrywcze przynajmniej dla mnie było zwrócenie przez ciebie uwagi na mity wampira i wilkołaka jako dzieci tej a nie innej epoki. Twój wpis zainspirował mnie żeby spojrzeć na steampunk na moim blogu z bardziej nowoczesnej perspektywy, bo do tego co powiedziałeś trudno cokolwiek dodać.

    PS. zajebiste sugestie poprawek daje mi korekta słowa "steampunk" jak to pisze - szampun, Stempniak, gastropunkt, pampelunka, Stepaniuk, kampuczanka...XD

    OdpowiedzUsuń