22 lutego 2014

Ekonomia dla naiwnych

Postacie przybywają do miasta w dzień wielkiego targu. Chcą uzupełnić zapasy, trochę się podleczyć, podszkolić, zasięgnąć języka, ale przede wszystkim doposażyć. Szukają więc sprzedawców i usługodawców. Rzucają na targowanie, wydają po kilka monet i wyruszają w dalszą drogę.

Przyznacie, że brzmi to prosto, tylko nie zawsze tak jest. Zazwyczaj gracz albo nie wie co robi jego postać, albo kłuci się z MG, że miecz w drugiej połowie XIII wieku kosztował mniej niż byle chabeta. O ile nie robiliście doktoratu z ekonomii średniowiecznej to pewnie nie rozwiążecie powstałych problemów. Ja sam miałbym z tym kłopot, bo w sumie co ja wiem o kosztach życia w innych częściach obecnego świata a co dopiero w innej epoce? Nie wiem nic, no prawie, ale mam na to pewną radę.

Jeżeli nie mamy gotowego cennika przyjmijmy, że wszystko kosztuje tyle ile teraz tylko w jakiejś fantastycznej walucie (dzieląc np. nasze ceny przez 10 lub nawet 100). Do tego dodajcie czynnik losowy, np. rzut kostką sześcienną, który zróżnicuje za każdym razem cenę. Tani obiad to 10 zł więc dodajmy do tego 1k6 i mamy cenę jadła w każdej podrzędnej karczmie. Miecz do ćwiczenia cięć to wydatek około 1000 zł + 1k6 x 100 i mamy cenę zwykłego miecza. Nie jest to zbyt zgodne z prawdą? A patrzyliście na cenniki w grach? Ile razy strawa kosztowała jakieś grosze a miecz tylko kilka monet by było stać na niego zwykłego podróżnika? Dla mnie to nie jest rzeczywiste. A sprawdzenie ile co kosztuje w dzisiejszych czasach jest o wiele prostsze niż kiedyś. Tak samo możemy ustalić koszty usług.

Inna rzecz to fundusze na zakupy. By mieć kasę trzeba pracować lub rabować. Dlatego ludzie imają się różnych zajęć. Dobrze by postać miała jakiś stały dochód, jednak wiąże się to z obowiązkiem. Wbrew pozorom chłopi nie byli tak biedni. Owszem nie mieli wiele pieniędzy, za które mogliby kupić coś w mieście, ale ziemia dawała im to o czym wielu marzy – utrzymanie. Moja rada, inwestujcie w nieruchomości. Jednak jeżeli nie macie swojego skrawka ziemi nie pozostało Wam nic jak wyruszyć w świat w poszukiwaniu przygód. Jak określić przychód z wojaży? Podobnie jak powyżej cenę towarów i usług, opierając się o współczesność. Dniówka pracy fizycznej to około 50 zł (plus oczywiście 1k6). Gracze szukają skarbu? Niech MG określi do kogo należał i co mogło wchodzić w jego skład. Jednak znalezienie skarbu to połowa sukcesu. Dalej trzeba jakoś go przetransportować i upłynnić.

Największy problem w zakupach to znalezienie sprzedawcy interesującego nas towaru lub kupca na nasze dobra. Dzisiaj mamy Internet. Kiedyś dobrze było wiedzieć z czego słynie dany region. Jeżeli region słynie z winnic nie szukajcie tu broni. Poszukajcie raczej miejsca z dostępem do kopalni metali. Z drugiej strony region często pustoszony przez najazdy będzie łasy na wszelkie dobra jakie mogą zaoferować postacie. To dosyć prosta zależność, którą łatwo regulować podaż i popyt.

Ostatnia moja rada jest dosyć ekstremalna, ale jeżeli dobrze to przemyślicie i użyjecie tego co napisałem powyżej może zapewnić Wam całkiem sporo zabawy. Mianowicie możecie handel ubrać w zasady konfliktu. Waszym przeciwnikiem będzie kupiec a orężem przedmiot targów (dobrej jakości lub rzadki przedmiot/usługa to lepsza cena = większe “obrażenia”). Żywotnością  stanie się zasobność sakiewki a talentem umiejętności społeczne. Wyobraźcie sobie jaką będziecie mieli satysfakcję za dobrze wywalczona cenę. Być może odechce Wam się zwykłych, krwawych konfliktów.

Na koniec ostatnia rada dla naszych ekonomistów. Pamiętajcie by samemu tworzyć okazje a nie na nie czekać.

2 komentarze:

  1. Oto lek na wszystkie twoje problemy ze średniowieczną ekonomią. Może nie jest doskonały, ale zawsze lepszy niż brednie autorów gier fantasy. A w zasadzie dwa leki.

    1. King Artur Pendragon
    2. Dzikie Pola

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłem kiedyś na to samo. Jednak po jakimś czasie uznałem, że próba rozliczania postaci z wydatków ma mniej więcej tyle samo sensu, co zarządzanie potrzebami fizjologicznymi. Nigdy nie kazałem postaciom deklarować, że idą do kibla pod groźbą posrania się po zbroi. Dlaczego więc miałyby rachować wydatki na podstawowe potrzeby?

    OdpowiedzUsuń