27 września 2015

Rzut okiem na Dwory Końca Świata

Wreszcie mam okazję przekazać wam moje spojrzenie na stosunkowo nową grę fabularną na naszym rynku. Wiele osób pewnie jest ciekawa jak wyszła druga edycja bardzo niszowego Dziedzictwa Imperium – systemu rozprowadzanego na konwentach, który nie grzeszył urodą. Obie edycje łączy wspólny świat, będący czymś na kształt epoki renesansu z magią i różnymi rasami. W przeciwieństwie jednak od DI w DKŚ zagramy wyłącznie szlachtą. Czy to źle, czy dobrze, tego nie wiem, ale mi od razu na myśl nasuwa się Monastyr. Jak więc prezentuje się nowy podręcznik, ufundowany dzięki platformie wspieram.to?

Forma

Już pierwsze wrażenie potwierdza, że to produkcja budżetowa. Miękka okładka, czarno-białe wnętrze, klejona oprawa to standard. O dziwo jednak, mimo intensywnego wertowania, podręcznik nie rozpadł się. Plus za dobrą drukarnię. Oczywiście oceniając po najniższych standardach, bo nie ma się co czarować, to wydawnictwo przypomina raczej opasłą broszurę niż podręcznik na sesje, szczególnie w terenie.

Podręcznik liczy sobie 260 stron formatu A4, co przy cenie około 60 PLN nie jest tak koszmarne jak przy innym podręczniku zaczynającym się na literę “Ch”. Okładka nie powala. W sumie to jest fatalna. Wzór, który ma przypominać starą ksiegę jest w kiepskiej rozdzielczości przez co widać poszczególne piksele. Na środku mamy ledwo widoczny i tylko w dziennym świetle tytuł oraz godła Rodów (którymi przyjdzie nam grać), wokół pustego tronu imperatora, ale dowiedziałem się tego dopiero przeglądając ilustracje z etapu tworzenia podręcznika, bo na okładce jest to bardzo słabo widoczne. To bardzo zła zapowiedź tego co ujrzymy wewnątrz. Na ostatniej stronie okładki nie zobaczymy zupełnie niczego poza numerem ISBN. Ciekawa taktyka mająca chyba zniechęcić ewentualnych nabywców. A może autor bał się, że cokolwiek by tam nie napisał to i tak nie przekona do treści?

Wewnątrz jest tak samo jak na okładce, czyli dużo źle skontrastowanych ilustracji, które bardziej szpecą niż zdobią. Każdy rozdział zaczyna się ilustracją na cała stronę, a raczej czarną plamą, która miała być ilustracją, poza małymi wyjątkami, gdzie ilustracje są mniejsze niż strona, co powoduje dezorientację. Ogólnie wszystkie ilustracje są źle dobrane, osadzone, obrobione a nawet w większości sporządzone. Co ciekawe próżno szukać autorów owych ilustracji, tak samo jak składu. A może to celowy zabieg? Nie ma sprawcy, nie ma zbrodni.

Układ tekstu jest… dziwny. Niby wszystko jest ok, ale cały czas coś nie daje człowiekowi spokoju. Może to przez znikome marginesy (choć starczyło miejsca na zupełnie zbędne obramowanie), albo wzorzyste tło złożone z dwóch ilustracji (tak wyraźnie widać linie łączenia, że zastanawiam się, czy osoba odpowiedzialna za to w ogóle wiedziała co robi). Jestem przeciwnikiem wzorków w tle, a w szczególności takich, które są rozpikselowane i dodatkowo poskładane jak źle położona tapeta. Po prostu nie da się tego nie zauważyć. Lepiej już by było gdyby na kartach podręcznika nie było żadnych ozdobników. Zamiast tego są jeszcze ramki z tekstem, które mają jakiś tam wzorek, ale nie widać go dokładnie z podobnych jak powyżej powodów.

Formatowanie tekstu zasługuje na odrębna ocenę. Z jednej strony nagłówki są niepozorne i niewidoczne (bardzo mała różnica wielkości i grubości czcionek), z drugiej wspomniane wcześniej ramki pod każdym nagłówkiem skutecznie zwracają uwagę. Szkoda jednak, że najpierw na treść ramki, a dopiero potem na tytuł akapitu. Przez to wcześniej znamy definicję niż termin, którego dotyczy. Podobnie jest z tytułami rozdziałów. Gdyby nie ilustracje na całą stronę to w ogóle nie wiedziałbym, że to nowy rozdział. Ponadto treść rozdziału kończy się w dziwnych miejscach i zaraz po ilustracji leci nowy, więc łatwo przeoczyć, że czytamy już o czym innym. Na pewno wpływa to na możliwość wizualnego wyszukiwania informacji.

Na koniec zostawiłem sobie kartę postaci. W sumie to są dwie karty, jedna postaci a druga frakcji, którą tworzą gracze. Obie wykonane są inną techniką, ale obie zostały wklejone jako ilustracje, przez co straciły bardzo na czytelności. Część istotnych informacji, przez szalejącą pikselozę, jest wręcz nieczytelna. Sama karta postaci to zbiór tabelek z przeróżnym formatowaniem. Wygląda to koszmarnie i na pewno nie nadaje się do używania. Nie udało mi się do tej pory zdobyć lepszej jakości kart, więc jedyna dostępna w wersji elektronicznej znajduje się w serwisie Kartmistrz. Niestety to tylko jedna z dwóch stron, jakie są potrzebne do gry, o karcie frakcji nie wspominając. Może ktoś przekona autora do opublikowania kart? Sam się jakoś nie poczuwa, mimo mojej prośby.

Znalazłem też pewną ciekawostkę, mianowicie na końcu pierwszej strony (która tak na prawdę powinna być trzecią wg kolejności) znajduje się pozwolenie na kopiowanie pewnych stron podręcznika. Nie są to wyłącznie wspomniane karty, ale także fragmenty treści i zabijcie mnie, ale nie wiem po co komu one. Nie znajduje się na tych stronach nic przydatnego, a jeżeli nawet to dziwnie wygląda kserowanie całej strony by wykorzystać może połowę z tego. Jak autor czuł, że coś może się przydać, mógł to umieścić np. na końcu podręcznika w formie skrótu lub tabelek. To powszechna praktyka.

Treść

Zaczynamy na stronie nr 0, która ma dwie strony (sic!). Z reguły strony pierwszej się nie numeruje, a tym bardziej zerowej. Za to na drugiej stronie zerowej (bez numerka) mamy mapkę świata gry. Tyleż ona pomocna co kompletnie nieczytelna. Autor chyba nie mógł zdecydować się na numerację wiec wybrał jak mu pasowało, czyli źle. Ale jak już przebrniemy spis treści naszym oczom ukazuje się coś czego nie widuję często. Mianowicie każdy zatytułowany akapit posiada ramkę ze skrótem tego co się w nim znajduje. I niech mnie kule biją gdybym zaprzeczył genialności i prostocie tego rozwiązania. Zamiast czytać każdy akapit z nadzieją znalezienia czegoś interesującego możemy sobie zerknąć na jedno, dwu zdaniowe podsumowanie i wiemy o co biega. Przypomina to trochę ramki z odnośnikami do świata realnego znanymi z Wolsunga, ale tu to faktycznie jest skrót a nie tylko dopiski. Dzięki temu dostajemy krótkie i przejrzyste definicje poznawanych terminów. Wielki plus za to panie autorze.

Kolejnym plusem jest akapit pt. Co wiecie o Imperium, będący podstawą wiedzy ogólnej o świecie dla postaci graczy. Niby każda gra zawiera informacje dla graczy z perspektywy postaci, ale prawie nigdzie nie ma tego w tak skondensowanej i przydatnej formie. Nie widzę dzięki temu problemów z wprowadzeniem nowych graczy w świat gry. Ten patent pojawił się już w poprzedniej edycji i miałem cichą nadzieję, że autor z niego nie zrezygnuje. Jak dla mnie powinno to stać się regułą w podręcznikach z własnymi światami. To w połączeniu ze skrótami akapitów powoduje, że mam coraz mniej pretensji o oprawę.

Sama treść, mimo wielu wpadek jest na przyzwoitym poziomie. Czytelnik nie zastanawia się co chwile, co autor miał na myśli. Po tekście czuć, że pan Jakub Zapała wie o czym pisze i nawet umie to przekazać. Nie miałem najmniejszych problemów z przyswojeniem sobie tak świata gry jak i mechaniki. Nawet biorąc pod uwagę, że czuć larpowość tej gry, co nie wszystkim RPGowcom może się podobać. Problem mogą sprawić jedynie nazwy własne, na które pan autor widać nie miał pomysłu i użył popularnych słów w różnych językach, które rozszyfruje nawet dziecko, a które skutecznie wybijają z klimatu. Jakby autorowi zależało bardziej na szerszym gronie odbiorców powinien popracować nad nazwami by nie śmieszyły swoja niezdarnością.

Mechanicznie nie jest to cudo, ale nawet tu tli się iskierka nadziei. Podstawowym założeniem większości testów jest, że przy odpowiednim przygotowaniu, doświadczeniu i pomocy testy zdaje się automatycznie bez rzutów. Oznacza to, że mechanika nie zwalnia gdy gramy “na pewniaka”. Za to postacie mniej pewne w tym co robią są obarczone całkiem sporym ryzykiem, bo na rzuty mało co jest w stanie wpłynąć. Założenie, poniekąd słuszne, że “w kupie siła” wydaje się mottem systemu. To nie system dla samotników i jednoosobowych armii, ale jednocześnie warstwa fabularna jest tak rozbudowana, że pozwala na wielki indywidualizm postaci. Bardzo trudno jest w tym systemie stworzyć typową drużynę siepaczy. Walka w założeniu jest emocjonująca i może toczyć się w różnej skali (w końcu gramy szlachtą). Są ekscytujące pojedynki i walne bitwy. Są manewry i rozkazy. Słowem jest wszystko co pasuje do renesansowego klimatu gry.

Z pewnością doświadczenie larpowe autora i jego pomocników daje o sobie znać nie tylko w mechanice, ale przede wszystkim konwencji gry. Nie jest to więc kolejna wariacja na temat popularnego u nas Warhammera, ani nawet Monastyru, jak pierwotnie zakładałem. Jest więcej intryg i odgrywania. Pokuszę się nawet na stwierdzenie, że jest to o wiele lepiej wykonane niż w jakimkolwiek znanym mi polskim RPGu.

Podsumowanie

Jakbym poprzestał na warstwie wizualnej to musiałbym pogrzebać to dzieło pod grubą warstwą mułu jak zrobiłem z Ch… W stosunku do oryginalnego Dziedzictwa Imperium widać pewien progres, ale gdyby bazować wyłącznie na oprawie jest on prawie niezauważalny. Ma się wręcz wrażenie, że zdjęcia z larpów lepiej pasowały od tzw. grafik w tej edycji. Autor musi poćwiczyć także wyobraźnię, bo dziwaczne nazwy i masa błędów językowych potrafią popsuć wrażenie. Nie jestem też w stanie ocenić całościowo mechaniki, gdyż wymaga to jeszcze wielu wieczorów z lekturą tego podręcznika. Na pierwszy rzut oka nie jest wcale tak źle jak mogłoby się wydawać. Ta gra zaczyna mi się autentycznie podobać. Jeszcze nie wiem czy byłbym w stanie w nią zagrać, ale nie skreśliłbym jej tak jak wiele polskich produkcji ostatnich lat. Bardziej od Monastyru przypomina mi pierwszą edycję Dzikich Pól.

Pozostaje na koniec pytanie, czy poleciłbym ten system i jeżeli tak, to komu? Z czystym sumieniem nie mogę polecić go nikomu niedoświadczonemu, a przynajmniej nie otwartemu. Można zderzyć się z tym systemem jak z bardzo brzydką ścianą i rozbić sobie głowę. Jednak jak ktoś ma odwagę i nie boi się stracić trochę gotówki to polecam dać szansę. Nawet jeżeli nie do grania to poczytania sobie jak można rozwiązać pewne kwestie. Gdyby popracować nad oprawą i korektą mógłbym nawet polecić tą grę początkującym. Niestety w tej formie jest to nieakceptowalne. To szczególnie bolesne, jak weźmiemy pod uwagę, że projekt został ufundowany za pieniądze fanów. Po prostu nie widać tego w jakości produktu.

2 komentarze:

  1. Może jakieś zdjęcia omawianej okładki itd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę: http://2.bp.blogspot.com/-PdhCT9RCN2o/VWjhsh0X7HI/AAAAAAAACSc/uroL8M3qFuw/s1600/11263104_10153301353227929_3685185620586345236_n.jpg
      Zdjęcie pochodzi z bloga DI.

      Karta postaci (pierwsza strona) jest podlinkowaną na Kartmistrzu.

      Usuń