29 czerwca 2016

Zdanie na temat mojej kolekcji cz. 10

Dostaję sygnały w komentarzach do tej serii wpisów, że strasznie marudzę. Przepraszam wszystkich, ale nie dam rady nie marudzić przy takiej ilości systemów i ograniczeniu do jednego zdania. A tak całkiem poważnie to wpisy mają charakter rozrywkowy (głównie dla mnie), a nie naukowy czy, nie daj boże, recenzencki. Tak więc pozdrawiam moje blogowe marudy i jadę dalej.

Basic RolePlaying – mechanika-legenda, która stała się podstawą do wielu znanych i uznanych systemów, będąca tak naprawdę przeróbką pierwszego RuneQuesta, choć sama w sobie jest także bardzo ciekawa.

Battletech: A time of war – gra o małych ludzikach pałętających się pod nogami wielkich mechów, bardziej uwspółcześniona i barwniejsza od wydanego u nas Mechawojownika.

Burning Wheel Revised – gdyby nie ta gra-mechanika to nie powstałoby wiele współczesnych systemów, ale jako to z klasykami bywa, nie jest to lektura dla każdego.

Cadwallon – mało znany w naszym kraju francuski system z uniwersum gry bitewnej Confrontation, który zwrócił moją uwagę ze względu na taktyczny charakter rozgrywki i elementy steampunkowe.

Castle Falkenstein – no cóż, to mój ulubiony system steampunkowy i w sumie to tyle, choć żałuję, że nie uwspółcześniono go, szczególnie gdy była ku temu okazja w związku z BAAAAARDAZO opóźnionym polskim wydaniem.

Clockwork & Chivalry 2e – znów BRP, lecz tym razem w dość intrygującej formie clockpunkowej (moja ulubiona odmiana fantastyki), choć wolałbym XVI, a nie XVII wiek.

Corporation – ponieważ dobrego cyberpunka ze świecą szukać to trafiłem na ten system i powiem szczerze, że nawet mi się spodobał i choć daleko mu do ideału to granie agentem korporacji jest czymś ciekawym.

Cortex System – ponieważ bardzo lubię mechaniki wszelakie to skusiłem się także na tą po przyjrzeniu się systemowi Serenity i nie żałuję, bo wiele z tego podręcznika podpatrzyłem.

CthulhuTech – połączenie wielkich robotów i potworów z mitów Cthulhu nie może się nie udać, a jednak, bo liczyłem na cyberpunkowy horror, a dostałem Godzilla vs Mechagodzilla.

D&D 4.0 RPG Starter Set – i szkoda, że na tym starterze nie poprzestałem swojego spotkania z czwartą edycją, bo jako gra prawie planszowa wygląda to całkiem nieźle.

6 komentarzy:

  1. D&D 4e znakomicie sobie radzi również jako gra fabularna z taktyczną walką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę na słowo, bo mi nie starczyło nerwów.

      Usuń
    2. Ja sporo grałem w 4e, mam nadzieję jeszcze dużo pograć w przyszłości. Tony tilesów i żetonów tylko się kurzą :)

      Usuń
    3. Z dwojga złego wolałbym już WFRP 3e albo jeszcze lepiej Star Wars od FFG. Czwarta edycja D&D wydaje mi się na siłę łączyć MMORPG z tradycyjnym RPG. Nie wątpię, że ta edycja może się podobać, ale to nie dla mnie.

      Usuń
    4. 4e nie łączy niczego na siłę - po prostu, oferuje taktyczną walkę i możliwość gry superbohaterami światów fantasy. :)

      Usuń
    5. Jak pisałem, wydaje mi się, ale nie mam ochoty tego sprawdzać.

      Usuń