09 marca 2009

Głową w mur

Nieraz w życiu każdego człowieka przychodzi taka chwila gdy… Eee, to nie ta bajka. Nieraz po prostu ogarnia mnie rozpacz na widok mojej ignorancji. Piszę, że czytam a nic nie czytam. Dosłownie NIC! Żadnej literatury, od bardzo dawna. Jednak nadszedł czas by to zmienić.

Pewnego niezbyt udanego dnia przechadzając się ulicami mojego miasta zaszedłem do księgarni. Kiedyś byłem w niej tak częstym gościem, że panie ekspedientki już w progu witały mnie uśmiechem. Teraz zmieniły się, nikt mnie nie zna. Jednak przechodząc po raz setny koło porozkładanych na stole książek zawadziłem o jeden z dwóch egzemplarzy książki o intrygującej okładce. Przyznam się, że widziałem mnóstwo książek z bardzo intrygującymi okładkami, które nie zainteresowały mnie treścią po przeczytaniu paru pierwszych zdań. Ba, często nawet nie miałem ochoty czytać tego co jest wewnątrz widząc mało interesujący tytuł. W tym wypadku byłoby podobnie. Tytuł niczego dobrego nie zapowiadał.

Na moje wielkie szczęście myliłem się strasznie oceniając kolejną książkę po okładce. Wiem, nie powinienem tego robić. Ale mam takie prawo i lubię go nadużywać nie czytając prawie nic. Tylko jeden wyraz, jeden malutki wyraz z całej książki spowodował, że przeszył mnie dreszcz podniecenia. Technomagowie – mały, nic nieznaczący dla przeciętnego człowieka zlepek liter. Mały a jednak wielki wyraz dał podstawy by wczytać się głębiej. Z każdą stroną ogarniał mnie coraz mroczniejszy i coraz bardziej przesiąknięty technomagicznoscią nastrój, sączący się ze stron niczym krew udręczonych nań bohaterów. Nie doczytałem jeszcze książki, obawiając sie zakończyć z nią przygodę zbyt rychło.

Mimo, że miałem napisać małą recenzję po zakończeniu lektury to nie jestem na razie w stanie być dość obiektywny. Pewnie z czasem ochłonę i znajdę tam więcej wad niż zalet. Na razie odsyłam na stronę wydawcy (link pod obrazkiem) zainteresowanych rzetelniejszą oceną. Zafascynowany zbieżnością myśli, pełen pesymizmu,  napisałem do autora z prośbą o kontakt. Może uda się uczynić z Paramythii Vakkerby coś więcej niż tylko kolejną inspirację.

3 komentarze:

  1. Byle dalej, Jag trzy mam kciuki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad z Orkanem zrobił kilka miesięcy temu Jarla frå Oslo - zapraszam na blog Inspiracje, gdzie go za pozwoleniem obu panów zamieściłem:

    http://bialylew.blogspot.com/2009/02/rafa-w-orkan-wywiad.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem i także polecam. Szczególnie spodobała mi się jedna z odpowiedzi:

    "To byłoby wspaniałe, ujrzeć RPG umiejscowione w Vakkerby, ale musiałyby zostać w tym celu spełnione dwa żelazne warunki - po pierwsze, najpierw musi ukazać się cała "Paramythia...", wszystkie trzy części. Po drugie, nie obeszłoby się bez jakiegoś zapaleńca - fana, który miałby ochotę i umiejętności potrzebne do przełożenia moich wizji na język gier fabularnych. Ja na pewno nie będę w stanie się tym zająć. Osobną kwestią jest oczywiście wydanie takiego podręcznika, ale tu już zagłębiamy się w rejony baaardzo fantastyczne."

    Ciekawe dlaczego? ;)

    OdpowiedzUsuń