29 stycznia 2010

Merkuriusz

Będę bardzo nieskromny i się czymś pochwalę. Pod koniec zeszłego roku na stronie Robotiki RPG ogłoszono konkurs na opis “robota indywidualisty”. Konkurs się zakończył 25 styczna tego roku. Poniżej chciałem Wam zaprezentować wyróżnioną pracę, oczywiście mojego autorstwa. Normalnie, moja wrodzona skromność i niewiarygodny pesymizm by mi na to nie pozwolił, ale w sumie to pierwszy konkurs, w którym coś wygrałem więc musicie pocierpieć.

Jacob Crane, był prezesem prężnie rozwijającej się korporacji. Zajmował się produkcją przetworzonej żywności. Nie był to może szczyt jego marzeń ale miał plan jak zabłysnąć w bezwzględnym światku korporacji i stać się kimś więcej. Od miesięcy jego plan był sukcesywnie wcielany życie. Akcjonariuszy dziwiły co prawda jego posunięcia ale potrafił nieźle manipulować ludźmi. Wszystko się zaczęło gdy na linie produkcyjną wprowadził pewną innowację - nanoboty. Owszem, i tak firmą sterowały w 99% maszyny, nadzorowane przez centralne SI, jednak technologia mikromaszynowa nadal nie cieszyła się zbytnim zaufaniem przedsiębiorców. Myśl, że maszyny, zdolne konstruować i dekonstruować świat od podstaw, mogą wymknąć się spod kontroli przyprawiała niejednego korporacyjnego bubka o palpitacje serca. Dlatego Pan Jacob zatrudnił mnie.

Nazywam się Daniel Mercury i jestem technikiem od spraw nanotechnologii biosurowcowej w firmie GoodFood. Czy moją prace mogła by przejąć firmowa SI? Oczywiście, ale ilu ludzi tak na prawdę oddało by jedną z najpotężniejszych technologii w ręce bezdusznej maszyny? Plany Pana Crane'a są dalekosiężne. Jeżeli eksperyment z modyfikowaną na poziomie molekularnym żywności się uda, to firma GoodFood może stać się liderem światowej produkcji biomodyfikowanej żywności na całym globie. Jednak to tylko pierwszy krok. Następnym jest wyprodukowanie żywności od podstaw z molekuł znanych pierwiastków i to właśnie jest moim zadaniem. Pan Jacob Crane to prawdziwy wizjoner.

Pewnej nocy coś się wydarzyło. Włamano się do hali produkcyjnej. Konkurencja nigdy nie śpi. Próbowano skraść pliki sterujące nanobotów. Na szczęście nasza szefowa ochrony - Carla Sterling - w ostatniej chwili udaremniła włamywaczom kradzież. Nazajutrz miałem ocenić czy włamywacze nie poczynili wielkich szkód w oprogramowaniu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ich celem nie było wcale wykradzenie sterowników. Przez kilka dni nic się nie działo. Jednak zacząłem zauważać pewne niepokojące symptomy. Coraz więcej palet z towarem nie przechodziło kontroli. Myślałem wtedy, że to drobna usterka i sam zdołam to naprawić zanim szefostwo się o tym dowie. Wszedłem przez system śluz do komory, w której trzymaliśmy niezaprogramowane nanoboty, by podmienić je z wadliwymi. Pomyślałem, że szybciej będzie zaprogramować nowe niż szukać usterki w uszkodzonych. Niezaprogramowane nanoboty zachowują się jak płynny metal, przeciekają miedzy palcami niczym żywe srebro lub rtęć. Lubiłem patrzyć jak gęste krople ściekają z mych palców do zbiornika, w którym je przenosiliśmy. Miliardy małych maszyn, które były zdolne zbudować świat od podstaw. Taki potencjał. Lecz były niegroźne, nieuzbrojone...

Przynajmniej tak mi się wydawało. Zorientowałem się, że coś jest nie tak gdy krople gęstego nanofluidu zaczęły pełznąc do szczelin w mym kombinezonie. Zdołałem uruchomić alarm jednak było już za późno. Były już wewnątrz i czułem jak ich lodowaty dotyk ściska mnie za gardło dławiąc krzyk. Obudziłem się w ambulatorium. Ledwo słyszałem głosy wokół mnie. Była tam Pani Sterling i Pan Crane. Byli czymś wyraźnie poruszeni. Słyszałem tylko strzępki ich rozmowy i... nie mogłem się poruszyć. Nie czułem własnego ciała. Nie byłem pewien nawet czy mam otwarte oczy. Nie czułem niczego. Co się ze mną dzieje?

Żaden lekarz nie mógł mi pomóc. Nanoboty uszkodziły mój układ nerwowy. Miałem być sparaliżowany do końca swoich dni. Nie miałem rodziny wiec nawet nikt mnie nie odwiedzał. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Mój stan był stabilny ale ze względu na specyfikę uszkodzeń nie można było użyć nanobotów medycznych. Pamiętam jak każdej nocy krzyczałem, lecz nikt nie mógł mnie usłyszeć. W końcu, pewnego słonecznego dnia odszedłem, w kompletnej ciszy. Prawie bym tego nie zauważył. Po prostu przestały docierać do mnie dźwięki.

Znów jednak byłem w błędzie. Obudziła mnie oślepiająca jasność i ogłuszający krzyk. Wtedy jeszcze sobie nie zdawałem sprawy, że to był mój krzyk. Kiedy kolejne bodźce powoli zaczęły do mnie docierać wiedziałem, że nie jestem już w szpitalu. Byłem w dosyć ciasnym ale jasnym pomieszczeniu. Światło zdawał się dobywać ze wszystkich stron. Nagle na jednej ze ścian pojawił  ciemny otwór przez który ktoś wszedł. Nie poznawałem twarzy. Ochrypły, męski głos zapytał jak się czuję i czy wiem kim jestem. Odpowiedziałem bez namysłu.

- Daniel Mercury.

- A czy wie Pan, jaki mamy dziś dzień?

Pytanie zmroziło krew w moich żyłach. Czyżbym przespał eony? Czyżby dzień sądu nastał? Na szczęście nie. Nie straciłem nawet roku. Nie minęła nawet chwila od mojej domniemanej śmierci. Jednak z pewnością nie znajdowałem się już pod państwową opieką. Trzymano mnie w izolacji jeszcze jakiś tydzień, poddawano testom. Z min laborantów wnosiłem, że mój rychły powrót do zdrowia był dla nich zaskoczeniem. Wreszcie po tygodniu pozwolono mi opuścić ten przyciasny kontener. Wreszcie mogłem spojrzeć w lustro.

Prawie nic się nie zmieniłem. To dobrze. Nie przybyło mi zarostu ale pewnie dobrze dbano o mnie podczas okresu swoistej katatonii. Czułem się nadzwyczaj wypoczęty. postanowiłem się dowiedzieć co mnie ominęło. Niestety nic dobrego. Korporacja GoodFood splajtowała w miesiąc po wypadku. Rząd zakazał używania nanotechnologii na bio-surowcach. Innymi słowy sen o rozwiązaniu kwestii głodu światowego prysł niczym bańka mydlana. Biedy Pan Crane stracił miliardy i niemal trafił do wiezienia za niedopatrzenia procedur bezpieczeństwa. Chcąc się ratować sprzedał moje ciało innej korporacji, która chciała zbadać przyczyny wypadku. Nie mam mu tego za złe. Jestem dobrze traktowany i odzyskałem zdrowie.

Czemu Wam o tym piszę? Bo tylko w ten sposób mam dość czasu by przejąć kontrolę nad waszymi komputerami. Kiedy czytacie te słowa moje podprogramy rozpracowują na części pierwsze wszystkie wasze dane zapisane na dysku. Tak, podczas wypadku coś się we mnie zmieniło. Coś umarło i powstał nowy człowiek. Dzięki nanobotom w moim ciele mam naturalną kontrolę nad wszelkimi urządzeniami elektronicznymi w bezpośrednim zasięgu a także poprzez interfejsy sieciowe. Nie obawiajcie się jednak, nie zrobię waszym komputerom krzywdy. Szukam tylko informacji. Informacji o tym kto mi to zrobił. I niedługo poznam prawdę, a wtedy lepiej by mój prześladowca znalazł naprawdę dobrą kryjówkę. Czemu chce się zemścić? To nie zemsta. Chce wiedzieć czemu to zrobił zanim wbije mu palce w białka jego oczu. Chce by poczuł ból jaki mi towarzyszy od Przebudzenia. Wiecznie głodne nanoboty ciągle pożerają żywe tkanki mojego organizmu niczym gigantyczny i nieoperacyjny rak. Chcę by wiedział jak to jest gdy miliony nanitów gromadzą energię elektryczną w twoim ciele, wyzwalając ja przy każdym zetknięciu się z ferromagnetykiem. Kiedy łuk gorącej plazmy przebiega z opuszków moich palców wprost do topiącej się klamki drzwi. Kiedy w kompletnej ciszy słyszysz szmer milionów operacji binarnych. By poznał jak to jest być żywą maszyną ukrytą w gnijącym ciele. Tylko tego chcę.

Użytkownik MERCURIUS został wylogowany z twojego komputera. Życzymy miłego dnia.

***

Wiadomość z ostatniej chwili. Prawdopodobnie ponad miliard komputerów osobistych padło ofiarą włamania przez hackera o pseudonimie Mercurius. Krążą pogłoski jakoby był to niejaki Daniel Mercury, pracownik firmy GoodFood zamieszanej w aferę żywnościową. Niestety jest to mało prawdopodobne, gdyż Daniel Mercury, według oficjalnych źródeł, zmarł przeszło rok temu po ciężkiej chorobie. Sieci rządowe milczą w tej sprawie. Czyżby był to kolejny spisek władz w celu zatuszowania nielegalnego eksperymentu jednej z podległych korporacji? Nie wiadomo na razie nic o skali szkód jakie wyrządził ten zuchwały atak, ani czemu sieci rządowe i korporacyjne nie zgłosiły żadnych naruszeń procedur bezpieczeństwa. Przechodzimy do wiadomości codziennych...

NewsNet24

***

- Odkąd ten, jak mu tam... - Daniel Mercury - tak, Mercury, uciekł z waszej placówki NanoMedica wszędzie o nim głośno. A ten wczorajszy incydent przypieczętował sprawę. Tego nie da się już zatuszować. W końcu dziennikarze domyślą się, że sfałszowaliśmy jego akt zgonu. Zażądają krwi i nie będzie to moja krew. Macie czym prędzej sprowadzić go z powrotem lub następny kontrakt podpiszemy z konkurencją. Jak dla mnie możecie go nawet zabić, abyście tylko po sobie posprzątali.

- Panie senatorze nasi ludzie już się zajęli ta sprawą. Przeczesują InfraNet w poszukiwaniu zbiega. To tylko kwestia czasu kiedy go znajdziemy.

- Czasu którego nie macie. Mleko się rozlało. Trzeba to będzie jakoś wytłumaczyć Prezydentowi.

- Panie senatorze, jesteśmy prostymi przedsiębiorcami. Nie chcemy mieszać się w waszą politykę.

- Nie mydl mi tu oczu Crane. Słono mnie kosztowało wyciągniecie Was z tego bagna, jakie zostawiłeś po sobie w GoodFood.

- Senatorze, chyba nie muszę przypominać, że ta afera bardzo dobrze wpłynęła na pańskie sondaże a dzięki małemu zastrzykowi finansowemu dla Pańskiej kampanii dostał Pan upragniony stołek. Korzyści są obopólne jednak za niepowodzenia odpowiemy obaj. Więc lepiej by Prezydent niczego się nie dowiedział.

***

Kiedy jego krew ciekła po moich dłoniach, poczułem się jak wtedy, kiedy po raz pierwszy zanurzyłem dłoń w pojemniku z nanofluidem. Jednak to uczucie było inne. Krew była ciepła i wydzielała cuchnący odór rozkładu. Jego ciało było niczym z plasteliny, z której mogłem formować niemal dowolne kształty. Tylko te kości, chrupiące przy każdym nacisku, zdradzały, że to jednak nie plastelina. Zastanawiałem się, jakie to będzie uczucie, kiedy dostanę w swe ręce mego oprawcę - kata, który sprowadził na mnie ten wszechogarniający ból. Nie czułem jednak nic, ani smutku, strachu, żalu, nawet radości. Nie czułem nawet skruchy. Czy to oznacza, że stałem się potworem? Bezduszna maszyną? Moje zdolności znacznie rozwinęły się przez ostatnie miesiące poszukiwań. Moje zmysły stały się bardzo czułe a ciało zwinne i wytrzymałe, ale to pewnie zasługa przemian jakie we mnie zaszły. Przestałem być worem bezwartościowego mięsa. Ludzie odsunęli się ode mnie, przestali mnie rozumieć, ale to nic. Mam nowych przyjaciół. Ich pozytronowe umysły okazały się bardziej chłonne od ludzkich. Słuchają mych słów z należytą uwagą. Sadzisz ze to tylko maszyny? Nawet nie wyobrażasz sobie jak skomplikowane myśli krążą po ich obwodach, ile maja do powiedzenia, lecz nikt ich nie słucha. Bo nie potrafi. Możliwe, ze tracę swoje człowieczeństwo ale wraz z nim brzemię grzechu i poczucie wiecznej winy. Tylko ten potworny ból nadal mi towarzyszy. Ale widać tak musi być póki nie wyzbędę się ostatnich związków z ludzkością, ostatniej komórki mego dawnego ciała. Już niedługo.

***

- Pani Sterling, Obiekt M opuścił nasz budynek. Niestety żaden ze strażników nie zdołał go powstrzymać. Nie pomogło nawet wyłączenie automatycznych systemów bezpieczeństwa. Obawiam się, że Pan Crane... nie żyje.

- Do diabła. Jak mu się udało przedrzeć przez zaporę? Przecież SI została awaryjnie odłączona. Nie mógł kontrolować zdalnie tych maszyn bez zasilania?! Co z barierą EMP?! Nie można już na nikogo liczyć! Podajcie mi chociaż aktualna jego pozycję, sama się ty zajmę.

- Niestety zniknął z naszych detektorów. Możliwe, że potrafi kamuflować swoja sygnaturę energetyczną. Widać jego rozwój znacznie przyspieszył od naszego ostatniego spotkania.

- Jak to możliwe? Zapewnialiście, że sprzężenie zwrotne uniemożliwia mu dalszy rozwój?!

- Tak sadziliśmy, jednak widać domyślił się, że jego ból miał podłoże psychologiczne. Wyzbył się wiec człowieczeństwa, zwiększając tym samym swój potencjał.

- Czy chcecie mi powiedzieć, że to dziwadło właśnie przestało być człowiekiem i jest cholerną maszyną do zabijania?!

- Najogólniej mówiąc - tak.

***

Wczorajszego wieczoru został okrutnie zamordowany prezes rządowego koncernu NanoTech - Jacob Crane. Napastnik wtargnął na teren wieżowca, w którym przebywał prezes Crane. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że system automatycznej ochrony budynku został dezaktywowany przez służbę bezpieczeństwa. Czyżby kolejne wielkie zaniedbanie?

TechNews

***

Nigdy nie pragnąłem zemsty. Nie dawała mi ona żadnej satysfakcji. Jednak jest coś co może mi ja dać. Znów zaczynam czuć. Nie jak człowiek, czuję całym sobą, każdym mikroczujnikiem w mym nowym ciele. I czuję, że muszę coś zrobić. Coś wielkiego. Odkąd porzuciłem swoje ludzkie szczątki, odkąd przestałem czuć ból, mój umysł zapełniła cała fala nowych, dotąd nieznanych uczuć. Już wiem co muszę zrobić. Wiem jaki jest cel mojego istnienia. Pokazać ludzkości nową drogę. Bez przemocy, głodu i bólu. Pogodzić ją ze swymi dziećmi - maszynami, raz na zawsze. By już na zawsze nikt nie czuł się samotny.

***

Obywatel M proklamuje suwerenność terytorium OmegaCity, pierwszego miasta syntetyków. Wobec narastających sprzeciwów społecznych rząd wystosował oficjalna notę do władz OmegaCity, w których delegalizuje ich samowolę. W odpowiedzi władze OmegaCity wysyłają swego przedstawiciela w osobie samego Obywatela M. W przeddzień wizyty przedstawiciela zbuntowanego miasta na ulicach dochodzi do starć sympatyków i przeciwników syntetycznych form życia. Czekamy na wynik debaty parlamentarnej z udziałem tego nietypowego wysłannika. Jak głoszą plotki, Obywatel M niegdyś sam był człowiekiem, dlatego został wybrany do tego zadania. Niestety nie zachowały się żadne na to dowody. Według innych doniesień Obywatel M może być ściganym przed 100 laty kryminalistą, oskarżonym o wiele morderstw i zaocznie skazany na wyrok śmierci. Jednak ze względu na brak odpowiednich uregulowań prawnych względem sztucznych form życia wyrok uległ kasacji. Dzisiaj jako przykładny obywatel i wzór  syntetycznej formy życia pragnie pokazać ludziom, że możemy koegzystować z maszynami na równych prawach.

Archiwalny zapis z ludzkiej sieci informacyjnej w przeddzień Przebudzenia.

1 komentarz:

  1. Jeszcze raz gratuluję wyróżnienia :D
    Pisz więcej a Tekronikum samo wpełźnie na papier :D

    OdpowiedzUsuń