08 lipca 2011

Zagrajmy w najsłabsze ogniwo

Witam wszystkich czytelników po kolejnej bezproduktywnej przerwie. Przyznam się Wam bez bicia, że po Dniu Darmowych Gier Fabularnych spocząłem na laurach i zajmowałem się tylko rzeczami przyjemnymi dla mojego umysłu. Niestety mało w tym było gier fabularnych, ale nie do końca. Prócz kolejnych pomysłów dotyczących mojego opus magnum postanowiłem popełnić poniższy wpis.

A będzie on dotyczył czegoś bardzo nam bliskiego – rodziny. Ile razy tworzyliście bandę samotników, którzy z różnych powodów postanowili uciec od domowych obowiązków? Zupełnie jakbyście przekładali własne życie na grę. Nieraz tylko wpisywaliście jakieś dane w rubryce rodzina (o ile takowa była), ewentualnie dzieje rodziny stawały się tłem dla waszych bohaterów. Jednak sami przyznajcie, kim byłyby Wasze postacie gdyby nie ich bliscy? Zarówno w pozytywnym jak i negatywnym znaczeniu. Mimo to nie będę skupiał się na “bohaterotwórczym” aspekcie rodziny. W zamian chcę zaproponować Wam coś innego.

Może niektórzy z Was znają takie gry jak A Song of Ice and Fire, Houses of the Blooded i, chyba najlepiej znana w Polsce Legenda 5 Kręgów. Wszystkie mają jeden wspólny element – wpływ rodzin (rodów) na grę. Gracze w owych grach mają mniejszy lub większy wpływ na swoje rodziny i vice versa. Co jednak z tego tak na prawdę wynika? Czy zabawa całym tłumem ludzi (i innych stworzeń) jest aż tak emocjonująca jak prowadzenie pojedynczego bohatera przez świat pełen niebezpieczeństw? Dla większości pewnie nie, wiec gra rodziną jest im co najwyżej obojętna. Można to jednak zmienić.

Zagrajmy więc w najsłabsze ogniwo. Nie będzie nim wcale nikt z drużyny, o nie. To byłoby za proste. Niech czarną owcą będzie ktoś bliski nad kim nie mamy bezpośredniej kontroli (babka, ciotka, matka, brat, partner, zwierzak, przyjaciel). Niech dręczy bohatera w każdej wolnej chwili swoja bezradnością, ułomnością, problemami, czy nawet przesadną pomocnością. Uznajmy, że bohater ma po prostu pecha i ze wszystkich członków rodziny to akurat jemu przypadła rola poradzenia sobie z problemem. Nie, nie mówię tu o materiale na pojedynczą przygodę, czy wątek główny. Niech kłopoty będą wartością dodaną. Zobaczymy jak długo gracz zniesie jakże realną sytuację pasującą do każdego uniwersum.

Czemu chcę tak dręczyć graczy? Ponieważ:

  • uporczywiec nie musi nam siedzieć na głowie na okrągło a tylko wtedy gdy tego (nie)chcemy,
  • nie ma praktycznie rady na taka osobę, to nie potwór by go zabijać, ani też nie jest to na tyle rozsądna osoba by posłuchała naszych argumentów,
  • każdy, bez wyjątku może znaleźć w swojej rodzinie taką osobę,
  • motyw najsłabszego ogniwa można dodać w biegu, w trakcie trwania dowolnej przygody,
  • graczy zacznie obchodzić to, w co się pakują i jaki niesie ze sobą skutek.

Czemu musi to być rodzina? Nie musi, ale gracze mają tendencje do radykalnych lub co najwyżej jednorazowych rozwiązań. Nie chcę byście odgrywali swoje życie, ale byście raz na jakiś czas odczuli realizm waszego świata. Nadal możecie być zabójcami ogrów, pogromcami niewieścich serc, czy zwykłymi zjadaczami chleba. Jednak, czy sukces będzie smakował tak samo, gdy za plecami czai się wasze najsłabsze ogniwo?

Na koniec porada. Wykorzystajcie ten motyw zanim zaczniecie oceniać jego przydatność. Dostosujcie do swoich potrzeb, ale zagrajcie. Jakakolwiek merytoryczna ocena bez praktyki nie odda potencjału. Potem możecie deptać i krytykować. Tego typu motywy ani nie są przeznaczone do konkretnej gry, ani pod rozstrzygnięcia mechaniczne. Nie da się tego po prostu przeczytać. To samo tyczy się mojego poprzedniego wpisu pt. Doświadczenie gracza.

3 komentarze:

  1. O, strzałka Jagmin! - cieszy mnie fakt, iż ciągle żyjesz :).

    Nie wiem jednak po co miałbym dręczyć postacie graczy (i pewnie ich samych też, heh) tym 'najsłabszym ogniwem' - jakbym już miał się babrać w mechanice np. D&D po to by nadać większego znaczenia bliskim któregoś z BG, to pewnie dałbym graczom możliwość podwyższenia skilla o +2 (np.), o ile tylko uzasadnią czemu wiąże się z tym fakt, iż dana osoba jakoś wspierała/wspiera czyny BG - a.k.a. jest dla niego w jakiś sposób ważniejsza niż suchy zapis w historii: 'a, wychowywał mnie ojciec'. Że o tym ile miałby przez to NPCtów - nie wspomnę.

    Bowiem co, poza karaniem BG/graczy poza regułami gry (co wnioskuję z przed-przed ostatniego zdania tej notki), daje Twój sposób? I po co od razu używać kija?

    'Tis ain't fun, maan - przynajmniej nie dla mnie.

    Pozdrawiam,
    Skryba.

    PS. Z pełną świadomością zignorowałem Twoją poradę :P - niemniej, nie oceniam potencjału. Wskazuję na to, co IMHO może MNIE zaboleć jeśli jakiś prowadzący zastosuje Twoją 'grę' na mojej postaci :).

    OdpowiedzUsuń
  2. No i własnie dlatego radze najpierw spróbować. Tu nie chodzi o karanie. To tak jakbyś stwierdził, że mordowanie potworów jest łatwe i fajne dlatego to robisz. Chodzi o to by nawet w grach, w których chodzi głównie o mordowanie potworów dodać coś z naszego świata. Jeszcze raz powtarzam, to nie musi być kara. Tak samo jak wiele gier oferuje graczowi rozstrzyganie porażek swoich postaci, tak ja staram się pokazać, że nieraz to, co byśmy chcieli zostawić w tyle wybija na pierwszy plan.

    Niestety zapomniałem dopisać powyżej, że "najsłabsze ogniwo" ma tendencję do wyjawiania niepowołanym osobom naszych najskrytszych tajemnic.

    Inspiracją było oczywiście życie, ale też kilka filmów/seriali, w których głowni bohaterowie-twardziele mieli dużo dodatkowej "zabawy" ze swoimi najsłabszymi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, teraz wszystko jasne :). Cóż, szykuje mi się w niedługim czasie mini-kampania do NS - zobaczę czy uda mi się jakoś wdrożyć Twoje porady do gry, w razie gdyby tak właśnie się stało, dam znać.

    Peace,
    Skryba.

    OdpowiedzUsuń