11 lipca 2011

Mała apokalipsa

Czas na nowy tekst poradnikowo-inspiracyjny. Tym razem spróbuję zmierzyć się z tytułowym motywem apokalipsy w grach. Nie chodzi mi tu tylko o światy postapokaliptyczne, ale także przygody, w których po raz setny Wasza drużyna ratuje świat przed zagładą. Zastanawialiście się, czemu ratujecie świat i często zapobiegacie nieuniknionemu? Czy świat w ogóle wart jest uratowania i, czy aby sam sobie by nie poradził?

Apokalipsa to najprościej rzecz ujmując – koniec świata. Co jednak kryje się za tymi z pozoru prostymi słowami? Słowo “koniec” sugeruje rychłe i brutalne przerwanie czegoś. Ale czy na pewno rychłe? Czy koniec musi oznaczać chwilę, błysk, katastrofę z dnia na dzień? Fin de siècle dla ówczesnych był końcem pewnej epoki. Złotej ery rozwoju i rewolucji, po której, jak wiemy z historii, przyszły dwie wyniszczające wojny światowe. Z naszej perspektywy była to tylko chwila, jednak dla ludzi wtedy żyjących był to proces powolny i przynajmniej do pierwszej wojny światowej nie oznaczał żadnego końca. Inny przykład – wymarcie dinozaurów. Według nas był to proces natychmiastowy. Koniec wielkich gadów panujących na Ziemi przez ponad 160 mln lat stał się dla nas faktem z dnia na dzień. Wszystko przez brak perspektywy. Chyba chcielibyśmy nawet by tak było, bo wtedy uniknęlibyśmy cierpienia. Nasza apokalipsa, jeżeli kiedykolwiek nastąpi, będzie powolna. Kto wie, może już się rozpoczęła tylko nikt tego jeszcze nie zauważył?

Świat to za mało – jak brzmi tytuł jednego z “Bondów”. Słowo “świat” stało się słowem-kluczem, które przez wieki przerosło nasze wyobrażenia. Obecnie jako świat rozumiemy WSZECHświat, jednak, czy dla apokalipsy zapisanej w gwiazdach ma to jakieś znaczenie? Czy to może my sami wynieśliśmy apokaliptyczne wizje na piedestał i “lubimy” myśleć, że koniec świata to synonim końca wszystkiego? A co by powiedzieli obywatele Troi czy Atlantydy? I co mają powiedzieć te wszystkie narody, które już nie istnieją? Jak to powiedział Winston Churchill – historia jest pisana przez zwycięzców. Jak na ironie na ich legendach powstały nowe, często silniejsze. Tak też było z Rzymianami, którzy mają być potomkami ocalałych z pogromu Troi. Można by się pokusić o stwierdzenie, że dzieje Rzymu (jak i innych starożytnych cywilizacji) to postapokalipsa. Więc, czy na pewno koniec jednego narodu oznacza koniec całego świata? W ezoteryce śmierć jest symbolem przemiany, transmutacji zarówno cielesnej jak i duchowej. Koniec jednego świata może oznaczać początek nowego, innego. Koniec ludzkości może być tylko kolejnym etapem niekończącej się drogi.

Skąd jednak zakodowany w naszych umysłach taki a nie inny obraz apokalipsy? Moim zdaniem wszystkiemu jest “winna” Biblia i jej długowieczny wpływ na (pop)kulturę. Po pierwsze wg niej Bóg stworzył świat w 6 dni. Jakby na to nie patrzeć to strasznie krótko. Ale w końcu to Bóg a on może wszystko, więc analogicznie boska przepowiednia o końcu świata MUSI oznaczać rychłą zagładę wszechświata. Bóg przecież nie bawiłby się z nami w podchody? Problem jednak w tym, że Słowo boże spisali ludzie. W swym ograniczeniu i przez perspektywę własnej sytuacji. Nawet jakby Bóg wyświetlił im na wielkim ekranie przyszłość to i tak współcześni niewiele by z tego prawidłowo zinterpretowali. No tak panie Jagmin, ale co z boskim natchnieniem? W końcu to Duch Święty przemawia ustami proroków. Tak, a człowiekowi dano wolną wolę by mógł wybierać, nie zawsze dobrze. Natchnienie to nie przejęcie kontroli, więc nie można polegać tylko na tym co ktoś napisał tysiące lat temu. Trzeba także samemu myśleć.

Moja konkluzja jest taka: apokalipsa może oznaczać i często oznacza tylko “lokalną zmianę”. A jak wiemy każdy boi się zmian. W końcu nie zawsze muszą one być dobre. Tak więc zastanówcie się, gdy następnym razem poślecie drużynę z misją ratowania świata, czy aby na pewno go RATUJECIE? Myślę, że po takiej dawce moich przemyśleń trochę inaczej spojrzycie na Neuroshimę, Robotikę, Nemezis i wiele innych gier, w których motyw apokalipsy wręcz zalewa grających. Nie boję się tego przyznać, wszystkie moje gry też są naznaczone piętnem apokalipsy, jednak nie zawsze w dosłownym słowa tego znaczeniu.

Wpis dedykuję rewolucjonistom – prawdziwym zwiastunom apokalipsy. Inspiracjami były: własne przeżycia ze współczesnego świata, serial o dzielnej pogromczyni wampirów, która nie jedną apokalipsę przeżyła i cała masa fałszywych proroków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz