03 października 2011

Bez polskiego zacięcia

Moi drodzy, powoli wracam do zdrowia, także umysłowego. Chociaż nie wiem czy niniejszy wpis będzie najlepszym tego dowodem. No cóż. Tym razem będzie o polityce, grach, ideałach i nas samych – Polakach.

Za klika dni wybory parlamentarne. Już od przeszło miesiąca jesteśmy bombardowani spotami wyborczymi, obietnicami, groźbami i błagalnymi prośbami. Mimo wszystko daleko nam do Ameryki. Jednak nie bylibyśmy sobą, gdyby nie łyżka dziegciu w tej beczce miodu zwanej Polską. Co prawda patrząc tylko na polityków to proporcje dziegciu do miodu wyglądają odwrotnie. Trochę wyborczego lepu w beczce pełnej słonych łez. Zgadzam sie tylko z jednym stwierdzeniem jakie padło przy wyborach - “Polska to piękny kraj”. Dodał bym – “… tylko nie wszystkim to pasuje”.

Tym oto optymistycznym wstępem chciałem wrócić do tematyki bliskiej memu sercu, czyli gier fabularnych. Na początek krótka lista tego na co czeka Jagmin:

  • Airship Pirates (czeka na pierwsze czytanie),
  • Clockwork & Chivalry 2 (czeka na wydanie),
  • Iron Kingdoms II (oj czeka, jak foka na rybę),
  • Cthulhu by Gaslight (czyli macki pod latarnią),
  • Interface ZERO (cyber, cyber, cyber… PL!).

No i to by było tyle. 2/5 będzie w języku Mickeiwicza. To i tak lepiej niż nic a jednak czuję jakiś niedosyt. Może to przez brak prawdziwie polskiego głosu w tej sprawie? Wolsung gdzieś uciekł (ponoć za granicę), Klanarchia poszła w jego ślady, HWDR (cHolernie Wielkie Dzieło R), … sam nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Kiedyś było popularne hasło “dobre bo polskie”. Czy teraz będzie nowe: “dobre bo po angielsku”? Widać piękna Polska tak sprzykrzyła się rodzimym autorom, że postanowili wynieść się z “zielonej wyspy” na Zieloną Wyspę (no przynajmniej w jej okolice). Z punktu widzenia człowieka wcale się nie dziwię, jednak jako kolekcjoner ze smutkiem stwierdzam, że napływ polskich podręczników na moją półkę ma tendencje spadkową. I nie chodzi mi, że więcej jest podręczników po angielsku. Zobaczcie na moją listę oczekiwań jeszcze raz. To są konkretne podręczniki w konkretnej stylistyce. Czemu nie ma tam polskiego wkładu? Co gorsza nie ma i nie zapowiada się by był. Nawet dobrze zapowiadająca się Trójca gdzieś zdechła po drodze.

A co robi Pan Autor w tej sprawie, zamiast utyskiwać na rzeczy pospolitej stan? Pan Autor opublikował dwie gry i nadal czeka na odzew. Pan Autor cały czas czynnie wspiera inicjatywę Steampunk Polska utworzenia Arcanum PnP. Pan Autor grzebie w trybikach zapasowej mechaniki Clockwork (d12) by przystosować ją do realiów Czasu Mroku (MiM 12(24)/95). Pan Autor szlifuje Cardwork (Karciany Mechanizm Rozgrywki) by idealnie pasował do dusznego i mglistego (DIM) klimatu Tekronicum. Ale wszystkiego tego moglibyście się dowiedzieć z Google+. Pytanie brzmi: CO TY MOZESZ ZROBIĆ DLA POLSKI?

W chwili słabości poddałem pod publiczna ocenę pomysł na rodzimy steampunk dziejący się w alternatywnej Polsce XIX wieku. Dodajmy Polsce nie pod zaborami. Teraz jednak widzę błąd mojego rozumowania. Polacy nie lubią mówić o Polsce, nie lubią grać w Polsce, nie znają lub nie chcą znać Polski. Każdy mówi, że polskie motywy w publikacjach od wydawnictwa Gramel to miły dodatek, lecz ilu z Nas tak na prawdę ma ochotę odgrzebywać historię? Coś co od lat szczenięcych zdołaliśmy znienawidzić dzięki edukacji. Były Dzikie Pola i Arkona sięgające poza granice naszej pamięci. Cały czas krążą miejskie legendy o RPO i Furii. Szczerze to sam bym nie chciał zagrać w żadną z wymienionych gier. I chyba na tym należałoby skończyć ten temat.

Lecz nie potrafię. Ja chcę polskich gier. Jeżeli nawet gry planszowe IPNu mogą się podobać (mi się podobają) to czemu nie RPG? Czemu nadal naszym towarem eksportowym są gry niepolskie (Neuroshima, Wolsung, Klanarchia, De Profundis, HWDR)? Czy Polskie realia są aż tak przerażające? Jakby choć jeden z mitów o Polsce był prawdziwy to mieszkalibyśmy w idealnym środowisku do poprowadzenia scenariuszy grozy. Jednak o dziwo tak nie jest. Za oknem świeci słonko (lub leje deszcz, co też bywa miłe, szczególnie dla RPGraczy). Po ulicach nie plączą się niczym zombie moherowe berety. Czarne wołgi nie porywają niegrzecznych. Pan z pałą miło się uśmiecha. Nieraz wydaje mi się, że po prostu mamy więcej kompleksów na swoim punkcie niż Amerykanie. Lata wojen domowych, niewolnictwa, totalnej samowolki i opychania się hamburgerami nie złamały ich ducha. Ba, to oni wymyślili RPG w dzisiejszym rozumieniu. To oni stworzyli najpotężniejszy rynek i zapełnili go tysiącami propozycji dla takich jak ja. Jestem też prawie pewien, że stworzyli więcej gier z Polska w tle.

To tyle. Teraz czas na Was.

10 komentarzy:

  1. "Czemu nadal naszym towarem eksportowym są gry niepolskie (Neuroshima, Wolsung, Klanarchia, De Profundis, HWDR)?"

    Niepolskie? Kuźnia Gier ma w tym roku (mam nadzieję) wydać dodatek o tak polskim kraju w Urdzie jakim jest Slawia. Do bólu stereotypowo polskim, z jej wieloma przywarami. Zresztą, czy "polska gra" musi zawierać Polskę? Pachnie mi tu nacjonalizmem.

    "Nieraz wydaje mi się, że po prostu mamy więcej kompleksów na swoim punkcie niż Amerykanie. Lata wojen domowych (...)"

    Lata wojen domowych? Śmieszny żart. Wojna secesyjna trwała pięć lat, a walk z Meksykanami, Indianami oraz Brytyjczykami wojną domową nazwać nie można. Niemalże od początku XX wieku, Amerykanom na ich kontynencie zagrażali najwyżej gangsterzy i KKK.

    OdpowiedzUsuń
  2. Laveris dopowiedziałeś sobie wiele. Wojny domowe to także to co wymieniłeś. Nie chodzi mi o faktyczny stan wojny wewnątrz kraju. Poza tym to tylko czepianie się użytej przeze mnie przenośni przy opisaniu kraju, który wzorem dla nas nie powinien być. Szczególnie jeżeli chodzi o RPG. A jednak jest. Nie zrozumiałeś przesłania, i to mój błąd.

    No i dobrze zauważyłeś: "Kuźnia Gier ma w tym roku (mam nadzieję) wydać dodatek...". Czyli nie grę.

    "Zresztą, czy "polska gra" musi zawierać Polskę?" Własnie o to chodzi, że nie. Szczególnie, że po przykładach patrząc nie lubimy na wskroś polskich gier. Jednak nie wydaje ci się, że wymieniłem trochę mało gier, jak na taki piękny kraj? Powinno być ich stanowczo więcej i powinny być bardziej różnorodne. Pomysłów ci u nas dostatek, nie koniecznie na, jak to określiłeś, nacjonalistyczną grę.

    OdpowiedzUsuń
  3. A dlaczego alternatywną Polskie XIX wieku i to bez zaborów?!
    Przecie to jest najzabawniejsze w tym naszym dziedzictwie. Bo jak nie kochać naród szalonych romantyków który, z zadziwiającą świat regularnością, chwytają za broń przeciw największym z potęgom świata i bez widoków na zwycięstwo?
    Konspiracja, partyzantka, sabotaż - tego za Odrą próżno szukać...
    Tylko dlaczego to tak nas jeszcze boli...

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze nie każdy jest historykiem jak ty. :)

    Po drugie alternatywa jest tu słowem kluczem. Wymyśliłem sobie, że sednem gry byłaby zabawa tym co było i tym co mogłoby być.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rozumiem tego wpisu - narzekasz, na to, że :
    a) polscy autorzy mało piszą
    b) polscy autorzy nie umiejscawiają akcji w Polsce
    c) mało jest rpgów z akcją osadzoną na polskich terytoriach
    d) mało jest rpgów wydawanych w polskim języku
    ?

    Cacc

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej podsumowuje i analizuje polski ryneczek RPG. Jedynym sposobem na poprawienie tego stanu rzeczy to po prostu wydawać więcej polskiego RPG i mniej patrzeć się na trendy zachodnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawi mnie tylko cóż chcesz poprawiać ?
    Aktualny stan rpgów na naszym ryneczku wydaje się być całkiem zadowalający - wychodzi dużo ciekawych tytułów, pod gramelowymi skrzydłami pojawiają się ciekawe settingi do SW, po necie turlają się też zapowiedzi solidnych polskich rpgów, a WTF/WTS generuje ciekawe pomysły.
    Wobec powyższego, nie łapię na co narzekasz ;-)

    Cacc

    OdpowiedzUsuń
  8. A ile rdzennie polskich gier zapowiedziano? Jak już to tłumaczenia gier znanych od kilku lat lub dodatków, które mnie nie interesują. Ze znanych mi premier mają ukazać się Armie Apokalipsy, ale nie wiadomo dokładnie kiedy. Małych gier w ogólne nikt nie publikuje, dlaczego? No bo po co, i tak nikt nie przeczyta, itp. Gówno prawda! Zaproponowałem nawet by przerobić a raczej dopracować co ciekawsze gry nibykonkursowe. Nikt się nie zgłosił. Co jakiś czas dostaję grę do zaopiniowania i słuch po niej ginie.

    To nie prawda, że polscy gracze to tylko WFRP, WoD, NS i SWEPL. Wielu jest takich jak ja, czyli lubią spróbować wszystkiego nie przywiązując się szczególnie do marki. Jednak nikt nie chce dla nich tworzyć. Każdy tylko sprzedaje linka do zagranicznej strony niczym kopniaka na odczepne.

    Ja chcę po prostu więcej polskich gier!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaka jest różnica pomiędzy grą polskiego autora, a przetłumaczoną zagraniczną grą ?

    Ależ powody porzucenia małej gierki mogą być mnogie i różne. Być może gra jest good-enough, być może jest to jednorazowy proof-of-concept, którego autor nigdy nie zamierzał rozwijać, być może prototyp pokazał zbyt dużo słabości i wad, lub twórca przesiadł się na inny projekt. Nie każda gra warta jest dalszej pracy, a profesjonaliści polecają dusić takie mało obiecujące projekty często i wcześnie.

    Btw. Przeczytałeś ostatnio jakieś pomniejsze gry, wypuszczone w pdfie (np. Idee Fixe) ? Tak od deski do deski z ręką na sercu ? ;-)

    Cacc

    OdpowiedzUsuń
  10. Różnica jest taka, że wolę by RPG rozwijało się TU a nie tylko TAM. Tłumaczenie podręczników jest dobre na rozruch, ale my z tego rozruchu nie wyszliśmy. Powinno się pojawiać coraz więcej rodzimych produkcji, powinna powstać polska scena INDIE (czy jak to tam sobie nazwiesz). Gry tłumaczone powinny być niejako równolegle a nie zamiast polskich. Tak by każdy miał wybór.

    Poza tym Polacy za mało eksperymentują. Są zbyt konserwatywni a przez to zapóźnieni. Kiedy pojawia się na zachodzie coś nowego to my tęsknimy za dopiero co urwaną starą linią. Poza tym nie oszukujmy się, poślizg między wydaniem angielskim a polskim jest liczony w latach a nie miesiącach potrzebnych na tłumaczenia. Poza planszówkami i kolejnymi dodatkami do SWEPL praktycznie nic nie wychodzi w choćby przybliżonym terminie.

    Co ostatnio czytałem? A czy to coś zmieni? Ja swojego zdania o braku polskiego rynku RPG nie zmienię. A PDF mający więcej niż kilkanaście do dwudziestu paru stron mija się dla mnie z celem. Pewnie nie tylko ja nie lubię czytać z monitora. Idee Fixe nie przeczę jest ciekawy i śledziłem jego losy od początku, ale efekt końcowy wolałbym przeczytać na papierze niż na ekranie. Są też gry, które nie wchodzą w żadnej formie, jak Strefa Śmierci, bo po prostu brakuje w nich logiki.

    Dlatego jeszcze raz piszę: brak mi jest polskich gier, tak na papierze, jak i w formie elektronicznej. Nie muszą mieć po 300 stron i kolorowych, ociekających seksem i przemocą grafik. Wystarczy by były ciekawe i czytelne.

    OdpowiedzUsuń