21 maja 2013

Rzut okiem na Iron Man 3

Dzisiaj wpis nietypowy. tym razem rzuciłem okiem na najnowszą odsłonę przygód Człowieka-Żelazko. Spoilerów nie będzie, tylko kilka zdań. Iron Man to jedna z trzech moich ulubionych postaci komiksowych. Generalnie nie przepadam za uniwersum Marvela, ale Tony’ego Starka polubiłem jeszcze gdy byłem dzieckiem dzięki serialowi animowanemu. Zawsze miałem słabość do gadżeciarzy a pan Stark jest pośród nich postacią wybitną, co tylko potwierdziło się w trzeciej odsłonie cyklu. Cieszę się, że dopiero teraz zekranizowano tego bohatera, i że to Robert Downey Jr zagrał główna rolę. Nie wyobrażam sobie innego aktora w tej roli. No ale dosyć zachwytów.

O ile pierwsza cześć pokazała alternatywne początki kariery Iron Mana i za to należą się jej laury, to druga pokazała tylko Iron Mana. Zabrakło w niej Tony’ego Starka, genialnego inżyniera. Owszem pod koniec dwójki mamy trochę “brudnej roboty”, ale nie było w tym pasji i emocji zaś sama fabuła była na poziomie kreskówki dla dzieci. Za to główny zły po prostu śmieszył. Co więc otrzymujemy w części trzeciej? Solidnego kopa w zadek i to dosłownie. Po pierwsze wrócił ironiczny Tony, który nawet śmiertelne niebezpieczeństwo próbuje obrócić w żart. Po drugie zobaczyliśmy wreszcie człowieka a nie tylko maszynę. Czasami musiał dosłownie wyjść z siebie by to pokazać, ale się udało.

Proporcja po słabej dwójce tym razem została odwrócona, co wyszło tylko na korzyść. No i wreszcie zło nie było jednowymiarowe, sięgało głęboko do uczuć i przeszłości, do nerdowskiej dumy. Role wszystkich postaci oceniam bardzo wysoko. Najsłabsze w całym filmie było ostatnie 30 minut, wypełnione akcją a ta i tak zapierała dech w piersiach. Więc film był nieprzeciętny. Mogę go porównywać tylko z nolanowskim Batmanem, choć to dwa różne światy i inne podejścia. Polecam każdemu tą pełną czarnego humoru opowieść. Ale co ja tam wiem. :)

Mini spojlerek. Czemu War Machine musi zawsze tracić kontrolę? I co będzie z częścią czwartą???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz