Niestety ale jedyna przygoda do KC jaką prowadziłem była tą z podręcznika. Reszta była czystą i nienazwaną improwizacją. Była jednak przygoda z MiM, która zapadła mi w pamięci przez ilustrację głównego oponenta. Był to jakiś demon z ostrzami zamiast palców. Nie pamiętam jej nazwy (typowe), ale chyba uchodziła za nieźle przepakowaną. Kurczę, jak to było dawno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz