25 kwietnia 2022

Nowy Batman to porażka...

Przynajmniej w wersji z polskim dubbingiem. Dopiero po przełączeniu na wersję oryginalną ten film zyskuje i to wiele. Nie wiem kto wpadł na taki pomysł, ale generalnie dubbing, i to w takiej jakości stosuje się w filmach familijnych, a Batman takim filmem z pewnością nie jest. Poczułem się jak dziecko oglądające kreskówkę. Strasznie mnie to wybiło z klimatu.

Nowy film o Batmanie to opowieść w starym stylu. Mniej komiksowa, a bardziej detektywistyczna, zahaczająca o kino noir. W zasadzie to bardziej film kryminalny niż akcji, choć nadal zawiera wiele jego elementów. Najbardziej bałem się jednak pójścia drogą nowego Jokera. Nie dlatego, że tamten film mi się nie podobał, a raczej dlatego, że postać Batmana po prostu do takiego stylu nie pasuje.

Jestem fanem trylogii Nolana i długo sądziłem, że nie da się zrobić Batmana na nowo. Filmy z DCU dobitnie to udowodniły. Po obejrzeniu Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera uznałem, że ludzie z HBO całkowicie upadli na głowę. Zrobili remake dosyć świeżego filmu, tylko dłuższy i przez to nudniejszy. Zupełnie jak przekombinowana mechanika nowej edycji jakiegoś systemu RPG, tylko dlatego, żeby wszystkiego było więcej.

Wracając do nowej ekranizacji. Po pierwszym trailerze miałem nadzieję, że będzie to film o następcy Bruce'a. No niestety jest to restart historii z młodszą wersja Batmana. Przez cały film towarzyszyło mi wrażenie, jakbym oglądał nową wersję Batmana z 1989 z postaciami z filmu z 1992 roku. I nie zrozum mnie źle, to nie zarzut. Wręcz przeciwnie. Pierwszy Batman zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Teraz co prawda budzi co najwyżej uśmiech politowania.

To nie jest poziom Nolana, ale coś innego. Batman odgrywany przez Pattisona jest buntownikiem z dysfunkcjami psychicznymi. Nie jest rycerzem i herosem. Jest Batmanem, na którego zasługuje Gotham - brutalny i emocjonalny. Zimny i opanowany jest jako Bruce Wayne. Jako Batman pokazuje prawdziwą twarz, choć zamaskowaną. Mi się to podobało. Tak jak fenomenalnie zagrana postać Riddlera. Była prawie tak przekonujący jak Joker Phoenixa. Połączenie seryjnego mordercy i nerdowskiego demaskatora.

Z rzeczy, które mi się nie podobały to postać Catwoman, której praktycznie mogłoby nie być. Nie czuć chemii tej postaci. O samej odtwórczyni Zoe Kravitz mogę powiedzieć tyle, że jeszcze nie zachwyciła mnie żadną swoją rolą. Ogólnie mam wrażenie, że ta postać nie ma szczęścia do aktorek. Niby zawsze grają je jakieś gwiazdy, ale za każdym razem coś jest z tą postacią nie tak. Zupełnie odwrotnie jak w animacjach i grach komputerowych.

Film jako całość to świetne widowisko z naprawdę fajnymi scenami akcji, szczególnie pościgowymi, ale też i walki. Widać w nich włożony wysiłek. Batman tym razem nie kryje się w cieniu i działa bardzo otwarcie. Mogę nawet wybaczyć parę wpadek z gumowymi rekwizytami. Szczególnie, że tym razem gadżety nie grały istotnej roli i były tylko tłem opowieści detektywistycznej z narracją Batmana. Strasznie to klimatyczne, a jednocześnie nie przesadzono z realizmem. Ben Affleck pospołu z Georgem Clooneyem mają się czego wstydzić. Gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz