26 grudnia 2009

Konwencja i klimat

Nastał czas nudnych wpisów. Dzisiaj będzie o konwencji Tekronicum, czyli jak ja to widzę. Mimo, że nie lubię takich gadek wiem, że dla wielu są one podstawą. Tak więc do dzieła.

Nieraz pisałem, że Tekronicum to specyficzny steampunk. Pewnie większość wie co to jest, a jeżeli nie to odsyłam do choćby Wikipedii czy Retrostacji. Nie byłbym jednak sobą, gdybym wszystkiego nie poplątał. Otóż Tekronicum to tylko częściowo steampunk we współczesnym rozumieniu. Normalnie jest to konwencja kojarzona z epoką wiktoriańską, dżentelmenami i gadżetami. Jednak u źródeł steampunka stoi powieść popularno-naukowa. Idąc tym tropem moja definicja to melanż Clockpunka i Cyberpunka. O ile to ostanie wielu zapewne kojarzy, to "zegaropunka" mało kto zna. Najprościej powiedzieć, że to taka "sprężynowa konwencja". Najpopularniejsza w dziełach wzorując się na Leonardzie daVinci i jemu współczesnych. Nie, powieść Dana Browna nie jest clockpunkiem. Ostrzegałem, że będzie dziwnie.


Więc Tekronikum leży gdzieś pomiędzy wizjonerskimi pomysłami mistrza Leonarda a cyberświatem Gibsona. Do pełnego obrazu brakuje jeszcze dwóch autorów: Roberta E. Howarda (znanego z cyklu o królu-barbarzyńcy - Conanie, a także o walecznym purytaninie - Solomonie Kane) i Rafała W. Orkana - przedstawiciela młodego pokolenia fantastów, którego ambitnym debiutem literackim stała się trylogia Paramythii Vakkerby (do tej pory ukazały się dwa pierwsze tomy: Głową w mur i Dziki Mesjasz), nieraz przytaczana na łamach mego bloga. Dzięki tym czterem panom udało mi się ulepić własną konwencję z przyzwyczajenia nazywaną Steampunkiem. Jednak wczytując się w dzieła trzech z nich oraz podziwiając geniusz czwartego, nie sposób oprzeć się niepowtarzalnemu klimatowi jaki wokół siebie roztaczają. A jest on ze wszech miar tajemniczy, pełen ukrytych przekazów i subtelnych niedopowiedzeń, by nie rzec wręcz, że jest mistyczny. Mam więc dla Was nowe słowo na określenie konwencji Tekronicum - DIM.

DIM - po angielsku słowo to oznacza coś niejasnego, przyćmionego, zamglonego, być może właśnie tajemnicę. W językach nam bliższych to po prostu dym. To także skrót oznaczający Boga w maszynie (łac. deus in machina), lub całkowicie po polsku Ducha I Maszynę. Jednak jakby tego nie analizować te trzy litery są sednem konwencji Tekronicum - tajemnicą, którą należy zbadać.

Po tych dość enigmatycznych wyjaśnieniach albo wszystko stanie się dla Was jasne, albo jeszcze bardziej zagmatwane. Nie mniej o to w tym wszystkim chodzi: o zagadki, o zabawę słowami, o flirtowanie z naszymi umysłami, o nadużywanie wyobraźni. Po to chyba jest RPG?

2 komentarze:

  1. Poza wstępem (że wpis nudny) , to wsio okay:). Konwencja łądnie wyłożona. Czekam na kolejne wpisy, zwłaszcza opis świata i dopinguję straszecznie :)

    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis świata? Hmmm... chyba będę musiał go w końcu wymyślić. A tak całkiem na serio podjąłem brzemienną w skutkach decyzję. Opisu świata nie będzie. Chce spróbować czegoś nowego. Mianowicie krótkich scenek z opisami tła. tylko z nich zdobywałoby się informacje o świecie. Z jednej strony pewnie zjecie mnie za to, że nie będzie encyklopedycznej wiedzy, ale z drugiej postaram się zrobić to tak, by już po pierwszej scence zachciało się Wam grać. W końcu od czego jest wyobraźnia?

    OdpowiedzUsuń