08 kwietnia 2010

Dziewiczy lot

- Majorze kapsuła w połowie pełna.
"Mam ponad 40 lat i wciąż się czuję nagi." Zamek kombinezonu, jak zwykle zaciął się w okolicach mostka.
- Dziękuję sierżancie, zaraz będę gotowy. - Dopiął zamek, lustrując zawartości służbowej szafki, niezgrabnie wygładził okrywający go piankowy kostium. "Poprawka, w tym stroju jestem nagi". W kącie oka zamajaczyła ciemna sylwetka czekającego nań sierżanta. - Drugi pilot gotowy? - W polietylenowej powierzchni stojącego na półeczce zdjęcia wychwycił odbicie zmęczonych oczu. "No, przecież nie masz się czego wstydzić".
- Za trzy minuty będzie gotowy, Sir.
Z poziomu półki przyglądały mu się zastygłe w pożółkłym uśmiechu twarze. "Ile to już lat?"
- W porządku już idę. - "Za dużo..." z cichym westchnieniem zatrzasnął drzwi metalowej szafki. "Na razie chłopaki." - Prowadźcie sierżancie!
Wysoką pogrążoną w ciemności halę rozświetlał jadowicie zielony blask dwóch miarowo napełnianych cylindrów. Wokół nich niczym robaki kłębili się w grupach szaro odziani technicy. Zatęchła przestrzeń tętniła przemysłowym hukiem siłowników, piskiem skrawanego tytanu, brzękiem wyczepianych łańcuchów.
- Sierżancie! Co się stało z pułkownikiem Sadeckim? - Krępa dwudziestoparoletnia sylwetka idącego przednim podoficera zamarła w pół kroku.
- Nie przeszedł testów, Sir. - W cieniu brunatnej czapki mrugnęły białka - Guz trzustki...
"Następny, ile to jeszcze..." W szarym tłumie wciąż przygarbionych techników mignęła grzywa czerwonych włosów. "Kobieta?!"
- Kto go zastępuje? - Regulaminową twarz podoficera rozjaśnił błękitny blask podręcznego notatnika.
- Podchorąży K352 Lotta... -  Kontynuujący systematyczne sprawdzanie obwodów technicy pochylili się do stóp drugiego pilota, odsłaniając posagową sylwetkę odzianej w szczelnie oblepiający ciało piankowy kombinezon, młodej dziewczyny. "Jaka ona młoda..."  - ...246 godzin spędzonych w symulatorze... - sierżant kończył czytać dossier. "Poprawka, jacy oni wszyscy młodzi..."
- Wystarczy, która kapsuła jest moja? Zgaduję, że ta w głębi?
Chłopak, chowając notatnik, podążył wzrokiem we wskazanym kierunku.
- Tak jest, Sir!
"No to zobaczymy, czy aż taki stary jesteś..." Na naznaczoną nie tylko czasem twarz majora wpełzł krzywy uśmiech.
- Prowadźcie!
Miarowy odgłos grubych podeszew idącego przednim sierżanta falowo zlewał się z szumem wąskiej hali.  Gdy przeciskali się między stalową ścianą a kotłującymi się członkami grupy przygotowawczej drugiego pilota,  "Młoda", takie miano nadał jej w myślach, stała odwrócona tyłem. Nagle, pochyliła się gwałtownie nad sprawdzającym gniazda stóp technikiem, wypinając w ich stronę swój zgrabny, osłonięty jedynie cienką warstwą pianki tyłeczek. "Boże, za dużo szczęścia dla mnie, robaka!" Pobudzona własnym życiem dłoń z głośnym plaskiem uderzyła w nadstawiony pośladek.
- Aauuułaaaa! - Trafiona momentalnie wyprostowała się, gotowa odpowiedzieć siarczystym policzkiem za doznaną zniewagę, napotkawszy jednak szare spojrzenie oficera, spłoniła się szkarłatnym rumieńcem.
- Uważajcie na tyły podchorąży. Zawsze uważajcie na tyły... Pierwszy raz w tubie? - Zaciśnięte w tłumionym gniewie purpurowe policzki przytaknęły króciutkim skinięciem - Przy napełnianiu możecie doznać ataku paniki, to naturalne i nie należy się tego wstydzić. Radzę zamknąć oczy i pomyśleć o czymś odmiennym, przyjemnym. Niektórym pomaga ból. A tak poza tym, latanie w tym czymś jest bardzo przyjemne... - Z każdym wypowiedzianym słowem widział jak dziewczyna stopniowo odzyskiwała panowanie nad sobą. W obserwowaniu zmian odmalowujących się na jej delikatnej twarzy było coś magicznego, fascynującego. Wpierw zanikły guzki zaciśniętych szczęk, potem wchłonięciu uległ rumieniec i oczy odzyskały swój błękit. Szybko zlustrowała jego sylwetkę. Gdy skończyła, pełne usta zagryzły się w tłumionym uśmieszku.  - Wystrzegajcie się odruchów. - "Nie zrozumiem kobiet..." Bezwiednie ściągał brwi w niewypowiedzianym zakłopotaniu - Aparat reaguje na każdy, nawet najmniejszy ruch. Resztę omówimy na powierzchni, do zobaczenia... - zdążając w stronę własnej kapsuły, w nagłym zrozumieniu spuścił wzrok. "...zdrajca!" - Kto dziś nadzoruje testy?

Arabia Terra 15 minut po wschodzie słońca.
Zimna kula bladego światła wypełniła wydmy jadowitym błękitem. Ponad nimi dwa metalicznie połyskujące owady z oszałamiającą prędkością wykonywały skomplikowany taniec godowy.
- Dobra, Mała, koniec zabawy. Dolatujemy do strefy testowej.
Poruszył ramionami w gęstej mazi nanołączy, ściągnął pięty i nadgarstki, silnie podciągając palce ku górze. Karbonowe dysze posłusznie powtórzyły ruchy przegubów. Samolot gwałtownie zaczął wytracać prędkość, przez chwilę stając nieruchomo w powietrzu. Rozluźnił nadgarstki, swobodnie bełtając mazistą ciecz. Pojazd powolnym spokojnym rytmem szybował ponad iskrzącymi się błękitnym lodem kanionami.
- Jej, panie majorze to jest cudowne!!! - poczucie zniewalającej harmonii zburzyły podniecone głosy skrzydłowego - Jak pływanie w basenie, co tam, lepsze od pływania! Jak seks!.. Nie, co ja mówię, jak seks w basenie!!! - trajkotała, wirując srebrzystą wstęgą dookoła jego kapsuły. - A przy tym takie proste. Takie dziecinnie proste, naturalne!!! A ja głupia tak się bałam!
- Wyhamuj, oszczędzaj paliwo.  - srebrzysty robak wykonał nagły zwrot nad sąsiadem, by po chwili się z nim zrównać - Tu na górze mamy taki zwyczaj  - kontynuował - zapominamy o stopniach, wieku, płci i mówimy sobie na ty... - na moment zawiesił w zastanowieniu - Nie, o płci nie zapominamy... - "Jakże bym mógł..." - Tom. - Niemal czuł jej śmiech na sobie.
- Lotta, ale mów mi Iskierka, wszyscy tak mówią. A właśnie, co to było tam w bazie, Tom? - Nagły przebłysk pamięci niemal odebrał mu sterowność. Statek zadygotał, zadarł nos ku górze i pozostał w tyle
- Test... - skłamał - Oblałaś!
Odpowiedziała wybuchem perlistego śmiechu.
- Słuchaj Iskra! - po chwili zaczął rzeczowym tonem - Zbliża się lato, naszym celem jest przetestowanie tych cudeniek w trakcie burzy pyłowej. Nikt tego wcześniej nie próbował, nie w takich warunkach... - była cicho. Kontynuował dalej - Jesteśmy na granicy rejonu, w którym wedle informacji, tych z dołu, za kilkanaście minut rozpęta się piekło. Przygotuj się...
Rytmicznie zatrzepotał powiekami, wprowadzając zapamiętanie sekwencje.
- Charrly 3, tu Echo 1 jesteśmy nad Alfa 5. Ile minut do punktu G?
Odpowiedź rozbrzmiała bólem tuż za płatem czołowym.
- Zaczynam odliczanie... 3... 2... 1... 0...
Na dnie kanionów pojawił się obły płat brunatnego gwałtownie rosnącego ciasta. Po chwili stali się jego częścią. Nie widział, czuł, kilkakrotnie zatrzepotał dłońmi i stopami
- Pełna moc!
Stalowe cygara odrzutowych ważek na maksymalnym ciągu wykonywały sekwencje spiral i beczek, na przemian zataczając kręgi w ogarniającym je zewsząd pyle.
Wtem coś przydusiło go do ścian pojemnika, substancja nagle stężała, by zaraz błyskawicznie ulec rozproszeniu. Niemal czuł ulatujące spod palców mikroskopijne łańcuszki węgla. Zacisnął pięści gwałtownie, w mgnieniu oka rozwierając palce, szybko opadający cylinder z protestem dysz wzniósł się w powietrze.
- Aaaaaa!!!! Tom! Pomocy!!! Tooommmm!!! Spadam! Toommm!! Wypuście mnie!!! - Histeryczne krzyki wypełniły kapsułę, spadała. Czuł jej strach, nieskoordynowane ruchy tonącego dziecka, 23 metry poniżej. Obórcił się. Statek wykonał półobrót i znalazł się pod nią.
- Spokojnie, Mała, zaraz cię złapię...
Nieartykułowanemu przerażeniu zawtórował trzask uderzenia. Prawa łydka eksplodowała bólem... Poczuł mrowienie w palcach...  Opadali, ale już wolniej. - Mam cię... - wysyczał w maskę.
Zamiast odpowiedzi usłyszał szloch przerażonego dziecka.
- Nic ci nie jest? Lotta? Podchorąży? Opanujcie się! Mamy tu pracę do... Lotta... - Czucie zaczęło powoli odpływać z lewej stopy "Jest źle..."
- Tak?.. Już... Dziękuję... - Cichy głos delikatnie zastukał za uchem. Po chwili ponownie zagrały dysze i metaliczne owady z głuchym cmoknięciem rozłączyły się. "Tak zimno, tak cholernie zimno..."
- Co to było, Tom? -
- Szczelina... Szczelina grawitacyjna...
- Tom? Tom?! - "Już..." - Tooommmm!!!

Właśnie mieliście okazję przeczytać kolejne, brawurowe opowiadanie Nimsarna. Znów Mars i znów ta piekielna walka z codziennością. Tym razem okraszona sporo większą dawką nieutajonego erotyzmu. Mimo usilnych starań nie udało mi się pozbawić tej mikro-opowieści pikanterii. Chcecie więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz