06 kwietnia 2010

Rzut okiem… konkretniej

Jak w każdą niedzielę (wczoraj był poniedziałek) przed pracą, miałem napad czarnych myśli. Zawsze wtedy uciekam w świat fantazji, razem z jakąś książką lub podręcznikiem. Dzięki temu mam dziesiątki rozmaitych zakładek powtykanych w dziwne miejsca w książkach, których nie zdołałem w niedzielny wieczór doczytać. Taki los dosięgną: Burning Wheel, Głową w mur, BRP, Jesienną gawędę i wiele innych. Cały czas są w permanentnym stadium czytania. Są jednak i podręczniki, które przeczytałem raz, drugi a nawet trzeci.

Jednym z nich jest, wyciągnięty wczoraj Shadowrun 4e. Czytałem go kilkanaście miesięcy temu, więc prawie nic z niego nie pamiętam. To dobrze. Dzięki temu mogę odkrywać go niemal na nowo ale bez problemu przedzierania się przez nieznany język. Czemu o tym piszę? Bo mam zamiar znowu przeczytać podręcznik od deski do deski i go poprowadzić. To właśnie na niego padł mój wybór, gdy zastanawiałem się bardzo długo (kilka miesięcy a może i ostatnich lat) – co mógłbym poprowadzić? Jeszcze nie wiem jak i kiedy ale to w tej chwili nie istotne.

Podczas moich rozważań nad wyborem systemu brałem pod uwagę pewne kryteria. To właśnie one zaważyły na moim wyborze. Uznałem więc, że warto by jakoś to opisać i tak oceniać przyswojone podręczniki. Nie tylko pobieżnie rzucając na nie okiem i opisując moje pierwsze wrażenia ale zastanowić się czemu chciałbym zagrać w ten system i czy zawarta w nim wiedza jest wystarczająca by zaspokoić moje oczekiwania? Tak powstał pomysł kryteriów mojej subiektywnej oceny:

  • Jakość – czy system rzuca się w oczy i zachęca do lektury?
  • Objętość – ile informacji zawarto w głównym podręczniku?
  • Kompleksowość – co zawiera podręcznik a czego brakuje?

Myślę, że te trzy kryteria całkiem dokładnie odpowiadają mym preferencjom. Nie będę ukrywał, że dla mnie najistotniejszym elementem jako kolekcjonera jest kompleksowość podręcznika. Nie lubię się rozdrabniać na tony dodatków, z których każdy mało co wnosi a strasznie podnosi koszt systemu. Kiedyś już popełniłem ten błąd przy D&D 3e i wpadłem w “suplementomanię”. Nie żałuję mych wyborów ale z perspektywy czasu widzę, że żaden z zakupionych dodatków nie miał dla mnie większej wartości. Może jakbym preferował konkretny element, który wyeksponowano w którymś z dodatków, inaczej bym to teraz widział. Tak więc, chcę w cyklu “rzutów oka…” skupić się tylko na tym co absolutnie niezbędne do grania, czyli podręcznikach podstawowych. Podpowiedzieć Wam na ile dany podręcznik jest wydajny.

I to by było na dziś tyle. Lektura SR4 trwa, więc niedługo spodziewajcie się pierwszego “Rzutu okiem…” w nowej odsłonie.

3 komentarze:

  1. No to zobaczymy co się z tego wykluje, ale sądząc po skorupce wygląda dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja 4ed czeka na lepsze czasy. Osobiście bardzo lubię ten świat ale jakoś się nie składa żeby go poprowadzić a o zagraniu nawet nie myślę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Możliwe, że Nimi w końcu nakłoni mnie na poprowadzenie PBF. Wtedy zapraszam do gry. Ewentualnie może wreszcie pojawię się na Avangardzie i tam poprowadzę. Niezależnie jednak od formy sesji chcę się pobawić nową mechaniką czwórki więc trzeba się nastawić na lekkie turlactwo. Za to setting to dla mnie kwestia dość umowna i nie będę się go kurczowo trzymał. Np. nie lubię podtypów metaludzi jak i magów w ujęciu czysto fantastcznym. Dla mnie SR to przede wszystkim urban fantasy i wykręcony cyberpunk.

    OdpowiedzUsuń