Witam wszystkich miłośników pierwszego RPG. Mimo, że od czasu premiery pierwszej edycji D&D minęły prawie cztery dekady to do tej pory jest to najpopularniejszy i najlepiej rozpoznawany system na świecie. Można by powiedzieć, że każda dekada przynosiła nową edycję, jednak nie zupełnie tak było. W sumie numeracja edycji to kwestia dyskusyjna, a wszystko przez autorów, którzy początkując nowe hobby w stosunkowo krótkim czasie wypuszczali masę nowych podręczników. Skupmy się jednak na tym co wyszło w Polsce. Pierwszą edycją przetłumaczoną na nasz język było Advenced Dungeons & Dragons 2nd, czyli tak na prawdę druga edycja drugiej edycji. Ponoć to pierwszy polski system RPG ever. Musze się pochwalić, że niedawno udało mi się zdobyć komplet do tej edycji w bardzo dobrym stanie. No ale to dopiero początek. naszej drogi.
Po AD&D 2nd przyszła pora na kontrowersyjne Dungeons & Dragons 3e. Musieliśmy na nie czekać paręnaście lat ale moim zdaniem było na co. Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo pragnąłem mieć D&D 3e, po setnym lustrowaniu kolorowych zapowiedzi w MiMie (czasopismo Magia i Miecz). Ponieważ wcześniej znałem D&D z legend oraz gier komputerowych na podstawie AD&D (do tej pory Icewind Dale jest moją ulubioną grą), bardzo chciałem poznać RPGa i to w nowszej, “lepszej” odsłonie. Jak tylko D&D 3e ukazało się nakładem wydawnictwa ISA musiałem mieć wszystko co sie z nim wiązało. Dlatego ci, którzy widzieli fotkę mojego regału z RPG zauważyli, że całą półkę zajmuje tylko D&D. Byłem zachwycony, a raczej zachłyśnięty “nowym” systemem. Ochłonąłem dopiero wraz z edycją 3.5 czyli tak zwaną poprawioną. Oczywiście kupiłem komplet podstawowych podręczników ale na tym zakończyła się moja przygoda z D&D 3+.
Całkiem niedawno miała premierę 4e D&D. Wrzawa wokół tej edycji była jeszcze większa niż przy poprzedniej. W międzyczasie zakupiłem Star Wars Saga Edition, czyli podręcznik do świata Gwiezdnych Wojen oparty na najnowszej mechanice zawierającej elementy edycji 4 D&D. Nie powiem, spodobał mi się i to bardzo. Tak bardzo, że o mało bym znów wpadł w szał kupowania wszystkich dodatków, które jednak nie były już tak miodne. Z ciekawości pobieżnie zapoznałem się z oryginałem. Miałem już pewne obawy ale wstrzymałem się z oceną do polskiej edycji. No i oto efekt:
Jakość: dobra
Jak zawsze podręczniki do D&D stoją na bardzo wysokim poziomie edytorskim i graficznym. Jednak bardziej podobała mi się edycja 3.0 łącznie z okładkami (w edycji poprawionej trochę przesadzili). Layout jest całkiem przyjemny i czytelny. Każda z opisanych mocy ma odrębną, kolorowym ramkę. Jednak jest to styl dobry dla gier SF a nie typowo Fantasy. Brak tu frywolności kształtów. Wszystko jest zbyt ostre, nachalne, no ale to rzecz gustu wiec oceny jakości nie zaniżam z tego powodu.
Objętość: średnia
Pod względem objętości D&D przyzwyczaiło fanów do wielotomowych wydań. Tu znowu dostajemy 3 tomy (obecnie tylko dwa, bez Księgi Potworów). Jednak w porównaniu z poprzednią edycją (3 x 320 stron) jest gorzej. Podręcznik Gracza ma tyle samo stron co poprzednik, jednak Przewodnik Mistrza Podziemi został odchudzony o prawie 100 stron. Można by rzec, że to wynik kompresji niektórych elementów gry jak tabele spotkań, magiczne przedmioty, itd. ale jednak to 100 stron mniej za tą samą cenę. Co jak co ale można było dodać więcej informacji dla MP, by gra jawiła się bardziej RPGowo.
Kompleksowość: zła
Właśnie, ile jest RPG w D&D 4e? Moim zdaniem niewiele. Wydawca zrobił wszystko by odrzeć tę grę z jak największej ilości elementów fabularnych, dodając tony planszowo-bitewnego materiału. Rozumiem, że kolorowe figurki i plansze są ciekawe i mogą wspomagać rozgrywkę ale czynienie z nich niemal niezbędnego atrybutu było ryzykownym posunięciem. Na pewno obniżono tym zabiegiem wiek potencjalnych graczy ale czy przez to coś więcej zyskano? Nie, przynajmniej nie na polskim ryneczku RPG. Jeżeli wyjdą jakiekolwiek dodatki po polsku to i tak będzie to za mało i za późno by cokolwiek wskórać. No i nie da się ukryć, że podręczniki do 4 edycji w żadnym razie kompleksowe nie są. Owszem dają jakieś podstawy ale tak jak przy poprzednich edycjach, na samych podstawach nie da się zbudować świata. Poza tym, poziom abstrakcji reguł zwiększył się jeszcze bardziej (są prostsze ale i bardziej odrealnione). Trudno więc o improwizowane sesje fantasy jak np. te na podstawie DungeonSlayers. Więc pytanie brzmi: czy potrzebujemy tych wszystkich gadżetów i dodatków by zagrać? Jeżeli tak, to nie mamy szans sobie pograć na podstawie polskiej edycji.
Na zakończenie małe podsumowanie. D&D 4e to ładnie wyglądająca, opasła instrukcja do gry planszowej a nie RPG. Nawet tak charakterystyczny dla RPG aspekt jak rozwój postaci, tu zmniejszono do odczytywania wyników z tabelki poziomów. Owszem, gracz ma pewien wybór, ale jest on silnie ograniczony przez zasady. Klasy i rasy postaci są jeszcze bardziej pokręcone, umiejętności znów straciły na znaczeniu a czary, zdolności specjalne czy nawet ataki zlały się w jeden system mocy. To co miało być atutem nowej edycji, po dokładniejszej lekturze, okazało się mechanicznym koszmarem. Wizardzi chyba nie mają już pomysłu na dalszy rozwój a tak dobrze się zapowiadało po SW:SE. Zaczynam rozumieć retrogamerów.
P.S. Księgi Potworów do 4e nie kupię. Nie ma sensu.
Właśnie, ile jest RPG w D&D 4e?
OdpowiedzUsuńTa. Bardziej właściwe pytanie brzmi: "czego nie ma w D&D 3-4E?". Odpowiedź: D&D.
Witaj Ojcze Kanoniku.
OdpowiedzUsuńDla kogoś takiego jak ja 3 edycja była jeszcze RPG ale niepokojące sygnały można było zauważyć już przy edycji 3.5. Dlatego przestałem już "kolekcjonować" D&D. Miałem nadzieję, że jednak 4e nie będzie tak zła jak sądziłem. Jest FATALNA! Totalnie nie dla mnie. Uwielbiam planszówki przygodowe ale D&D 4e do nich daleko (z punktu widzenia miodności rozgrywki).
Tym razem w 100% się z Tobą zgadzam Jagmin.
OdpowiedzUsuńCieszę się. Nie lubię pastwić się nad grami ale D&D 4e na to zasługuje. Ciekawe jak będzie z WFRP 3, jeżeli wyjdzie po polsku to kupię z czystego kolekcjonerskiego obowiązku.
OdpowiedzUsuńBTW. Nie zapomniałeś mam nadzieje o laureatach konkursu?
Lubię D&D 4ed. Fajna planszówka, coś jak Descent, tylko więcej leveli. ;]
OdpowiedzUsuńNie grałem w Descenta tylko w Runebounda i tak uważam, że zabija przyjemność z gry przez elementy zbyt RPGowe, więc D&D 4e do mnie w ogóle nie trafia. Nie twierdzę, że D&D 4e się nikomu nie spodoba, po prostu ja w nim nie znalazłem absolutnie nic ciekawego.
OdpowiedzUsuńNie zapomniałem ;)
OdpowiedzUsuń