09 lipca 2010

Philosophiae elementum

Od jakiegoś czasu czytuję dla przyjemności dzieła renesansowych wolnomyślicieli. Głównie traktujące o tajemniczej sztuce transmutacji substancji, znanej jako Alchemia. Jestem wprost zafascynowany poziomem abstrakcji teorii prekursorów współczesnej nauki. Mimo, że uznajemy ich, heretyckie w owych czasach, dzieła za podstawy współczesnego postępu, to zawierają dużą dawkę religijnego bełkotu. Renesans to dosłownie odrodzenie antycznych teorii i próba ich wypróbowania w praktyce. Nie przez przypadek ówczesną Alchemię nazwano Filozofią ognia. Niesamowita liczba nauk i sztuk jakie wchodziły w zakres Alchemii był zdumiewający. Od oczywistej metalurgii czy chemii nieorganicznej, po matematykę, astronomię, astrologię, fizykę, biologię, medycynę, psychologię a nawet dialektykę czy retorykę (trivium i qvadrivium), kończąc na religii. Więc to Alchemia powinna zostać okrzyknięta matką WSZELKICH nauk.

Mała dygresja co do nomenklatury. W literaturze traktującej o Alchemii znajduje się dużo łaciny, greki i paru innych, mniej znanych języków. Jest jednak rzecz, która wydaje sie co najmniej podejrzana. Chodzi o nieszczęsne “QU“ oficjalnie wymawiane i zapisywane w naszym języku jako “KW”, jak np. w wyrazie AKWARIUM. Wzięło się to prawdopodobnie z tego, że po pewnym czasie wymieniono w naszym alfabecie literę “Q” na “K” a “V” na “W”. Jednak jeszcze w XVII wieku polski alfabet, oparty o łaciński, zawierał zarówno literę “Q” jak i V” bez “U”. Problem jednak stanowi dwufunkcyjność łacińskiego “V”, które raz było wstawiane za “W” a innym razem za “U”, zależnie od akcentu. Moim zdaniem ktoś popełnił błąd i przyjął opacznie literę “V” w cząstce “QV” za “W”. Czytając teksty w innych językach nasze tłumaczenia po prostu wypadają śmiesznie.

Przechodząc do meritum, chciałem Wam przedstawić wizję Filozofii Żywiołów (alchemii) wg. Tekronicum, które clockpunkiem śmie się mienić. Przede wszystkim, podobnie jak nasi alchemicy ci z Tekronicum też błądzą strasznie ze swoimi teoriami ale też podobnie jak ich pierwowzory w końcu wychodzi im coś dobrego. Główny problem alchemii tutaj i tam to zbytnie mieszanie wiedzy z wiarą. Oczywiście wszystko przez wieki dominacji Jedynej wiary (Chrześcijaństwa u nas i Patronatu w świecie Tekronicum). Nie koniecznie bezpośrednio (wszak wiemy jak hierarchowie podchodzili do kwestii “alternatywnych” teorii duchowych). Raczej to wina wykluczenia poza nawias nowo rodzącej się gałęzi sztuki i podświadomego szukania akceptacji tam gdzie próżno jej było szukać, wśród fanatyków Jedynej Prawdy Stworzenia. Dzisiaj się śmiejemy z ignorancji obu stron. Wszak potrafimy jednocześnie wierzyć i wiedzieć, to nie są wzajemnie wykluczające się stany a tylko uzupełniające. Jednak co przyświecało alchemikom? Stworzenie Lapis Philosophorum, Panaceum, Elixir czy też Aqua Vitae? Nie, to były tylko półśrodki do prawdziwego celu jakim było oświecenie. Tak, alchemicy szukali zbawienia w pigułce. Chcieli wydestylować nieśmiertelność swej duszy w alembikach i retortach. Cóż z tego, że tylko na próbach się skończyło? Dzięki nim mamy współczesną Chemię, Biologię, Fizykę, Metalurgię, Astrologię, Geologię, Medycynę, Psychologię, itd. Sporo, nie sądzicie? Jednak coś się im udało.

Kim jednak byli dawni alchemicy? Szczerze? Magami, szamanami, animistami, czarodziejami, druidami, czarownikami, nekromantami, czarnoksiężnikami, kapłanami. Tak jak Alchemię można uznać za matkę wszelkich sztuk, tak alchemikami byli wszyscy ci, którzy mieli wspólny cel i podobne metody. Podziały, które znamy z literatury sami wprowadziliśmy dla łatwiejszego zrozumienia tak złożonej sztuki. Sama Alchemia była niepodzielna i obejmowała niemal wszystko to czego człowiek współczesny nie rozumiał. Dlatego tak trudno jest w fantastyce jednoznacznie ukazać obraz maga czy druida. To tylko regionalne nazwy na te same funkcje społeczne – badaczy natury. Dlatego nawet w Księdze Ksiąg raz jest mowa o trzech Królach, innym razem o trzech Mędrcach a jeszcze innym o trzech Magach. Dlatego dla jednych Merlin był najsławniejszym Druidem a dla innych Czarnoksiężnikiem. Byli po prostu naukowcami na miarę swoich czasów. Sam wolę używać oryginalnego miana jakie sami nadali sobie alchemicy – Filozofowie żywiołów. Przemawia za tym jeszcze jedno – tradycja. Dokładnie tradycja hermetyczna, którą kultywują nasi filozofowie. Może słyszeliście o Hermesie Trismegistosie (szczególnie jeżeli znacie Maga)? Prawie wszędzie gdzie mowa o magii pojawia się w końcu to tajemnicze potrójne bóstwo hermetyzmu, łączące cechy greckiego Hermesa, egipskiego Thota i paru innych judaistycznych  oraz bliskowschodnich mitologii. Przede wszystkim jednak symbolizował triadę religii, nauki i sztuki, które stanowią podstawę alchemii.

Wreszcie dotarliśmy do sedna czyli koncepcji wszechświata według alchemików. Dzisiaj opisujemy go za pomocą języka matematyki i chemii jednak dawni badacze rzeczy wcale daleko nie odbiegali od znanej nam prawdy. Według nich świat składał się z mieszaniny czterech elementów: Wody, Ognia, Powietrza i Ziemi. Niejaki Arystoteles dodał do tego piąty element – Kwintesencję (łac. quinta essentia). Owa kwintesencja, nieraz zwana eterem, była utożsamiana z duszą lub materią (energią) gwiazd. Tak narodziła się koncepcja, że aby uzyskać nieśmiertelną duszę potrzeba związku czterech niezależnych elementów. Do alchemii epoki rozumu weszło to pod postacią manipulacji substancjami chemicznymi (głównie metalami). Dzisiaj wiemy, że elementów (pierwiastków) jest o wiele więcej, choć można pokusić się o stwierdzenie, że istotą elementów nie były same substancje a ich stany skupienia. W takim ujęciu alchemicy byli wizjonerami a nie szarlatanami. W końcu jeszcze do niedawna uczono o trzech stanach skupienia materii: ciekłym (Woda), stałym (Ziemia) i lotnym (Powietrze). Teraz znamy jeszcze czwarty – plazmę (Ogień). Ot zagadka.

Jak to się ma do mojej koncepcji alchemii w świecie Tekronicum? Poniżej prezentuję schemat alchemicznej wiedzy mojego świata. Moi alchemicy mają trochę więcej praktyki no i niezwykłe materiały do dyspozycji stąd taki rozkład sił. Może coś Wam przypomina?

AstraPhilosophorumMamy tu cztery tradycyjne żywioły wychodzące od piątego, czyli Kwintesencji i cztery pochodne, wchodzące. Według teorii moich alchemików aby zawładnąć mocą czterech pierwiastków podstawowych a więc: Wodą, Powietrzem, Ogniem i Ziemią, trzeba połączyć cztery pochodne od nich, czyli:  Światło, Dźwięk, Krew i Metal. Skąd się wzięły pochodne elementy? Prawdopodobnie są darami od Stwórców danymi ludziom, by sięgnęli boskości, gdy tylko odgadną jak ich użyć. Podpowiem,  że odpowiedź zawarta była w opublikowanej niegdyś rymowance. Niestety nie jestem w stanie opisać wszystkiego, więc potraktujcie powyższy tekst jako wstęp i zapowiedź kolejnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz