10 czerwca 2011

Jaskier – BN, czy BG?

Trochę w tonie poprzedniego wpisu chciałem zwrócić Wam uwagę na dość “jaskrawy” (he he) przykład różnorodności drużynowej. Jednak najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, czy postać literacka, jaką jest ewidentnie Jaskier, kompan wiedźmina Geralta, to dobry materiał na postać gracza, czy raczej tła?

Jak komputerowe adaptacje prozy Andrzeja Sapkowskiego pokazują, bez Jaskra byłoby po prostu nudno. Ten hulaka i poeta od siedmiu boleści, co to rozporek, jak jadaczka, nigdy mu się nie zamyka, często jest przyczynkiem do kolejnych przygód znudzonego, bądź, co bądź swym rzemiosłem wiedźmina. Prócz wątków typowo komediowych jego postać wprowadza także brakujące w dziejach wiedźmina elementy człowieczeństwa. Jest buforem i odskocznią dla zmutowanego ciała i umysłu wiecznego łowcy potworności. Jednak prócz pakowania swego siwego towarzysza w kłopoty Jaskier ma także barwną przeszłość i osobowość pozwalającą na dość swobodne odgrywanie. Przede wszystkim jest wiecznym pozerem, więc różne style gry wcale nie są mu straszne. Poza tym potrafi się dogadać tak samo z uliczną dziewką, jak i królową i to wcale bez używania słów. ;)

Specjalnie nie użyłem słowa “bard”. Owszem, Jaskier jest bardem, i co z tego? Umie śpiewać, tańczyć recytować i brzdąkać na swej mandolinie, ale, czy jest tym samym bardem, którego znamy z kart podręczników takich jak D&D? Nie, bo autor zrobił coś czego w podobnych grach próżno szukać. Przedstawił zdawało by się wyświechtany do bólu świat fantasy jako parodię naszego świata, wręcz szydząc z niektórych motywów. Więc ten tak zwany bard w Wiedźminie to szyderca, romantyczny kochanek i za razem oszust, zdolny omamić płeć piękną w wiadomym celu, a nie wesoły zawadiaka wymachujący swoim mieczem (chociaż w pewnym sensie… ;)).

No ale powróćmy do tematu. Czy Jaskier i reszta postaci zgromadzonych wokół Wiedźmina to dobry materiał na postacie dla naszych graczy? Moim zdaniem tak, ale nie dlatego, że mamy tam typowego barda (Jaskra), typową czarodziejkę (Triss), czy typowego krasnoluda (Zoltan). To postacie wykręcone w pewien sposób. Archetypiczne a za razem charakterystyczne. Przytaczając obrazy tych postaci od razu wiemy, co jest z nimi nie tak i wiemy, że ramy zwykłych RPG nie oddadzą ich głębi. W żadnym razie nie robi tego oficjalna i, jak na razie jedyna gra fabularna, o przepraszam, wyobraźni. Czemu?

Czy wyobrażacie sobie, jak Jaskier staje ramię w ramie z Geraltem na polu walki? Czy Triss Merigold mogła by całe dnie ciskać ognistymi kulami w przeciwników, bo to najefektywniejsze? Czy Zoltan Chivay plądrował by wioski, gwałcił i rabował, zostawiając za sobą tylko zgliszcza? Z drugiej strony, kto powiedział, że takie postacie są niegrywane? Czy na wiedźminlandzie nie ma śmiałków dorównujących a nawet przewyższających tym postaciom? Moim zdaniem ich wyjątkowość polega tylko i wyłącznie na pomyśle autora. AS nie stworzył ich bogami, jakimi często widzą ich fani.

Nieraz wydaje mi się, że problem z adaptacją takich postaci na potrzeby gry leży w braku pomysłu i balansowaniu na siłę. To kolejny problem na drodze twórców. Nawet jakby ktoś odważył się zmierzyć z legendą tych postaci to i tak pozostaje kwestia, jak oddać to w mechanice. Nie wiem, czy to czasem nie problem w rodzaju – jak przedstawić tolkienowskie elfy? Moim zdaniem AS ładnie wybrnął z tego pisząc swoje antyfantasy i na tym trzeba by oprzeć założenia gry. Mechanika powinna wspierać graczy a nie kanon.

Wiedźmini powinni być maszynami do zabijana, ale pozbawieni człowieczeństwa praktycznie wykluczeni poza nawias. Jedynymi kompanami na jakich mogliby liczyć byli by inni członkowie drużyny, którzy uzupełnią braki naszych zabójców potworów. Dlaczego nie ma drużyn takich zabójców. Poza tym, kto chciałby mieć w drużynie kogoś, kto zabiera nam zarobek? Podobnie z czarodziejami. Mają swoje zgromadzenia i prawa, ale zawsze pracują wyłącznie na własny rachunek i robią tylko to, co sami uważają za słuszne. Dlatego nieraz czarodziej zamiast rzucić kulę ognia będzie wolał poszukać bardziej konwencjonalnego rozwiązania. W końcu nikt mu nie zapłaci jeżeli będzie pluł czarami jak automat.

Co począć z postaciami, które ewidentnie do walki się nie nadają? A co by Jaskier zrobił? Rzucił by się z dzikim rykiem na poczwarę atakującą Geralta, czy raczej schowałby się w bezpiecznym miejscu i ewentualnie w jakiś sposób próbował rozproszyć uwagę potwora. Pamiętajcie też, że na żywą przynętę można złowić największe okazy. ;)

Są jeszcze inne postacie, które moim zdaniem daleko wykraczają poza możliwości kompanów Geralta. Weźmy choćby wampira Regisa, który był zwykłym cyrulikiem. Czyż to nie genialna postać, która posiada tak wielką potęgę, ale dzięki temu, że nie zachowuje się, jak jego bezmyślni pobratymcy przeżył przeszło cztery wieki? Mamy jeszcze “wspaniały” stan rycerski, który stanowczo przewyższa talentem do wojaczki wiedźminów, którym strategia na polu walki jest obca. O szpiegach i wysłannikach Nilfgardu, którzy wcale tacy źli się nie okazują, nie wspomnę.

Moim zdaniem Wiedźmin to jeden z najlepszych motywów na grę fabularną. Nie smętne dark fantasy, próbujące doścignąć sławę Warhammera, ale prawdziwe polskie, pokręcone antyfantasy, gdzie stare mity i bajki są tłem dla niemal naturalistycznych scen. Komputerowcom się to udało, więc czemu nie nam?

16 komentarzy:

  1. Kiedyś już pisałem że dziwię się pedowi do przerobienia prozy ASa na rpg skoro ten sam autor krytykował kiedyś w MiMie pomysł przerabiania literatury na rpg. A co do Bardów to pisałem o ty juz tu: http://sciezkanimsarnaa.blogspot.com/2009/06/bard-po-co-komu.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten sam autor napisał Oko Yrrhedesa, w którym zawarł jawne nawiązania do swojej powieści. Zdanie zawsze można zmienić a akurat Wiedźmin na grę materiałem jest lepszym niż choćby Władca Pierścieni. Wystarczy tylko jasno wytyczyć granice ludzkiej i nieludzkiej mentalności.

    OdpowiedzUsuń
  3. A tu się nie zgodzę bo:
    - Gerlat jak sam autor przyznaje był wyjątkiem wśród wedźminów. A granie typowym wieśminem przypominało by prowadzenie Terminatora - nie mylić z czeladnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż pisałem o maszynach do zabijania bez uczuć i zachowań społecznych. Taka postać jest po prostu kaleką i sama sobie nie poradzi. Zapominasz jednak, że gracze są rożni i nie każdy jest mistrzem elokwencji. Nie uważam, że graczy bez finezji należy izolować. Właśnie im dawałbym postacie tępych osiłków, by reszta poczuła, jak to jest dogadać się z kimś takim. Problem dla większości graczy i prowadzących stanowi co innego - balans wewnątrz grupy. Gry fabularnie nauczyły paskudnego nawyku równoważenia wszystkiego, więc jeżeli tylko pojawia się postać, która jest dobra w tym, co robi to nie może np. być podwładnym osoby statystycznie słabszej. To totalna bzdura. Jakby tak było to cały potencjał ludzki (i nieludzki) byłby marnowany na wstępie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem największym błędem DnD (3ed w zwyż) jest determinizm. Czyli podporządkowanie wszystkich klas postaci konfliktowi i to w przeważającej części fizycznemu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadza się. Dlatego trudniej jest tu postawić tylko na pomysłowość graczy, bo praktycznie wszystko robią za nich kostki a zwykła walka jest najlepiej premiowana (domyślnie). Dlatego wg mnie Wiedźmina za pomocą d20 nie dałoby się przedstawić wiarygodnie i ciekawie dla graczy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że D&D wypaczyło RPG. Piszecie tu o problemach, jakich nigdy w życiu nie doświadczyłem na sesjach. Balans postaci? Podporządkowanie wszystkich profesji (w tym barda, który wywija mieczem) walce? Nie mam z tym do czynienia, a w ostatniej rozpoczętej przeze mnie kampanii 3 na 5 postaci walczyć nie potrafi niemal wcale. Rzecz jasna toczy się to na Wiedźminie. Nie chcę przez to pisać, jaki ten system jest cudowny, po prostu... nie widzę problemu, o którym piszecie.

    Zaś co do roli czarodziejów w świecie Sapkowskiego, to nie mogę się zgodzić do końca. Nie każdy z nich był politykiem, byli i tacy, którzy uganiali się po świecie, miotajac czarami (vide Stregobor polujący na Renfri, Rience uganiający się z Ciri etc.). Oczywiście nie nawalali całymu dniami piorunami kulistymi, ale też nie przesiedzieli w wieży ani na dworze połowy życia.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Mam wrażenie, że D&D wypaczyło RPG"
    To trochę śmieszne stwierdzenie, Matt. Które D&D wypaczyło Twoim zdaniem RPG? To z 1974 roku czy jakaś późniejsza edycja? I jakie w zasadzie RPG?

    Co by nie mówić o tym systemie, D&D obecnie całkiem nieźle pokazuje, jak ta zabawa wyglądała dawniej i o co w niej chodziło. Można wytykać wady i "niemodne" rozwiązania (jak nastawienie na walkę i równowaga drużyny), które ta gra preferuje. Z tym, że nikt nikomu nie broni grać inaczej - także w DD, czego jestem doskonałym przykładem, bo dawno już zrezygnowałem z w/w elementów na sesjach (i prowadzę często bezkonfliktowe w sensie fizycznych konfrontacji przygody niezrównoważonym mechanicznie postaciom).

    Co do barda (pojmowanego w zasadzie w dowolny sposób) - jestem ogólnie takiego zdania, że ti bardzo wymagająca rola. Wielu natomiast uważa przeciwnie, że grać bardem jest bardzo prosto, wystarczy się wygłupiać. Dlatego właśnie nie lubię, gdy gracz sięga po ten archetyp - wiem, jak łatwo może to zejść na tory całkiem rozbijające sesję.

    Sam nie raz grałem bardem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A, taki "bajdełej". Sam kiedyś napisałem coś podobnego na blogu (ale podobnego, nie takiego samego!) o D&D. Z tym, że to była zupełnie inna dyskusja i na zupełnie inny temat.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę mnie źle zrozumieliście. D&D (ogólnie) to przykład, bo po pierwsze jest najstarsze, a po drugie najpopularniejsze. Jakbym pisał o BRP, GURPS, czy innych mniej znanych w Polsce systemach to by nie każdy wiedział o co chodzi, choć wszędzie problem równouprawnienia członków drożyny jest podobny.

    Zgadzam się, że poruszona przeze mnie kwestia interpretacji zasad i w ogóle gry zależy od grających. Jednak nie wszyscy grający mają tego świadomość i to głownie do nich jest kierowany wpis.

    Matt, moim zdaniem pomysł mechaniczny był ciekawy, ale w żadnym razie udany. Poza tym podręcznik sugeruje jakoby postacie znane z kart powieści ASa miały Legendarne cechy, czyli poza zasięgiem graczy. Nie dość, że stoi to w całkowitej sprzeczności z tym, co sam AS napisał (Geralt ginie przebity widłami przez chłopa), to jeszcze adaptacje komputerowe pokazują coś całkiem innego.

    OdpowiedzUsuń
  11. To akurat niezrozumienie podręcznika. Jasne jest, że Geralt był postaci wybitną, bo czy to w książce, czy w grze, wielokrotnie podkreśla się to, że w mieczu nie miał sobie równych i pokonywał ilości wrogów, jakie trudno sobie wyobrazić. Jedyną osobą, jaka pokonała go w pojedynkę, był Vilgefortz, używający magii. Cytat z Mniejszego Zła: "Nie ma na świecie wojownika, który dałby radę siódemce z mieczami. Tego żaden człowiek nie dokona." No i Geralt dokonał. Pod pewnymi względami był nadczłowiekiem. Świat ASa owszem, składa się z normalnych bohaterów, a nie błyszczących herosów a'la Zapomniane Krainy (bez obrazy, ja też cenię ten setting), ale odarto by go z fantastyki, gdyby postacie niezwykłe nie występoway wcale. I to oddają legendarne cechy w mechanice, które to zresztą wcale nie są niedostępne dla graczy, mechanika ani rady dla Bajarza nigdzie czegoś takiego nie sugerują. W moich kampaniach, które zwykle trwały kilka lat w świecie gry, postacie nierzadko dorobiły się jakiejś cechy czy umiejętności na 5. Gdy były bardzo zdeterminowane, nawet dwóch takich.

    Zaś co do grania na D&D bez nacisku na walkę - również to robiłem. Prowadziłem kampanię na 3 edycji (zwykle pisząc o DeDekach robię skrót myślowy do 3 ed. właśnie), trwała ona 2 lata czasu rzeczywistego. Dało się, ale było mi zwyczajnie ciężko. Ten system nie jest intuicyjny choćby z powodu trudnych do oszacowania poziomów zdolności. Dla przykładu: umiejętność z premią +11 jest już dobra czy wybitna? Na tle zwykłych ludzi, którzy osiągają maks. 6 poziom, jest niemal nieosiągalna. Na tle postaci wybitnych to malutko. A czy to dużo więcej niż +10? A względem +9? Bez testowania ciężko to szacować, zatem i ciężko prowadzić, trzeba częściej turlać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie grałem nigdy ne mechanikach uniwersalnych, chyba że za takową traktować d20. Jestem raczej tradycjonalistą. ;) Na koncie mam W:GW, D&D, Wampira, Warhammera itp. systemy sprzed lat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznaje, że nie grałem w WGW wiec w tym względzie nie musisz mnie pouczać. Jednak po prostu to, co piszesz do mnie nie przemawia. Brzmi to, jak jakaś paranoja. AS ogólnie nastawił czytelnika na to że jego bohaterowie tak na prawdę z bohaterami maja mało wspólnego. Moim zdaniem to twórcy podręcznika nie zrozumieli "legendy" Geralta, upychając ją pod współczynnikami legendarnymi. By to wyjaśnić musiałbym odnieść się do mało znanej mechaniki, która takie niuanse uwzględnia i nie ma problemu z ustalaniem trudności, jednak nie ma to tu sensu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie chciałem pouczać. ;) Nie ma tutaj sprzeczności: Sapek tworzył bohaterów, którzy poza pokonywaniem wrogów muszą też zjeść, napić się i wyszczać. Na tym polegało odarcie ich z "hiroizmu". Nie zmienia to jednak faktu, że talentami część z nich była odbdarzona hojnie (choć dalece nie wszyscy). Jaskier był sławny w wielu krajach, Geralt tak samo. Sława ta, mimo plotek, brała się także z osiągnięć. Yennefer i Triss utkały razem zaklęcie, jakiego nie wykonano przez 100 albo i więcej lat przed nimi. Ich zwyczajność polagała na zwyczajnych, ludzkich problemach i słabościach, ludzkim chodzeniu do wychodka, obżarstwie, opilstwie, romansach itd. No i oczywiście ich moralność pozostawiała czasem wiele do życzenia, nie byli kryształowi. Oczywiście nadzwyczajność brała się często ze zbiegów okoliczności czy działania innych sił, jednak nie da się im odmówić zdolności.

    Nie twierdzę, że wszyscy Ci bohaterowie mieliby na mechanice W:GW jakieśtam cechy ba 5. Geralt na pewno, a czy inni - kwestia sporna i mało istotna.

    A Biały Wilk zginął przypadkiem, walcząc w tłumie. Jak na bitwie. Nie znaczy to, że popełnił jakikolwiek błąd. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zamiast komentować odpowiedziałbyś na maila. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nad mailem muszę się dłużej zastanowić nić nad komentarzem. ;) Odpiszę wkrótce.

    OdpowiedzUsuń