27 marca 2012

Włam

Słuchajcie, jest robota nagrana przez jednego, dzianego kolesia. Płaci połowę z góry a drugą po robocie. Serio. Nie żadne tam przedpotopowe papierki tylko prawdziwe limitki. Wiem, wiem. Poprzednia robota nie wypaliła, ale to nie moja wina, że żonę klienta dmuchał pieprzony cyborg. Wiem, że zrobił się straszny bajzel, ale ta robótka jest stuprocentowo bezpieczna. Nielegalna, ale bezpieczna, albo nie nazywam się Jack-Jack… Ja, Malcolm? Nie! To wierutna bzdura rozsiewana przez moją byłą w sieci by mnie zdyskredytować. To jak będzie, wchodzicie w to? To pięknie. Czekam na Was na czacie. CU.

Więc nasz klient. No dobrze, niech będzie. Wasz klient chce zachować maksimum dyskrecji, dlatego zwraca się do takich fachowców jak Wy. Jak tylko dowiedziałem się o tej robocie od razu o Was pomyślałem. Sprawa jest taka – nasz zleceniodawca po odejściu z pewnej firmy, nazwijmy ją A, pozostawił tam nieopatrznie pewne drażliwe pliki i chce je teraz odzyskać. Ma do nich pełnię praw, ale przedstawiciele dawnego pracodawcy zaprzeczają jakoby takie pliki w ogóle istniały. Wasza rola, jak się domyślacie, polega na odzyskaniu danych. Mówiłem, że to czysta robota.

Jaka to firma? Hmm… jakby to ująć? Do niedawna mało znacząca. Zajmowała się głównie cateringiem i zatrudnianiem odpowiedniego personelu. Aaa pytacie, jak się nazywa? No cóż, nie będę kłamał to ArcSec. No co? Nie śmiejcie się. Mówię poważnie. Tak, chodzi o Arcology Security. Tak, tą firmę od wszechstronnych zabezpieczeń i obsługi międzynarodowych koncernów i nieoficjalnie rządów. Ale nie każę wam szturmować ich siedziby głównej. Wystarczy, że się włamiecie do jej londyńskiej filii. Tam pracował nasz klient i tam są jego dane. Nie, nie pracował dla Gabinetu. Przynajmniej nic o tym nie wspominał. Jednak tacy profesjonaliści nie powinni się bać kilku zabezpieczeń więcej, co nie?

Słyszeliście już o Vakliriach. Przykra sprawa. No cóż. Najpierw zwróciłem się do nich. Jednak od razu było widać, że zadanie je przerosło. Poddały się bez walki. Co z tego, że dwie zginęły a ostatnia wylądowała na oddziale posttraumatycznym z obrzękiem mózgu i krwotokiem śródczaszkowym. Dla niej to bez różnicy. Zostanie warzywkiem do końca życia. A przed Wami świetlana przyszłość i poszerzony limit kredytowy do granic możliwości. Po robocie odwiedzicie ciocię w Australii albo zaszyjecie się gdzieś w dżungli Ameryki Południowej bez dostępu do sieci. W najgorszym razie czeka Was przyjemny pobyt w perpesach* No chyba nie wymiękacie?

Plan jest taki. Wchodzicie, szukacie, bierzecie, zacieracie ślady i wychodzicie. Proste. Wersja bardziej złożona. Aby wejść do londyńskiego oddziału ArcSec tak w realu jak i w cyberprzestrzeni potrzebujecie przepustek. Jednak nawet jak je zdobędziecie na nic się to Wam zda bez czerwonego kodu dostępu, a ten posiada tylko szef oddziału. Facet jednak jest domatorem i od razu po pracy jedzie do domu położonego na przedmieściach. Niestety dom jest także strzeżony przez zawodowych ochroniarzy, droidy patrolujące i bardzo wredną SI o imieniu Alyson. Zdzira nie chciała mnie wpuścić, gdy podałem się za technika sprawdzającego łączność. Ciekaw jestem kto jej robi przeglądy? Najlepiej więc byłoby przechwycić kod w drodze z domu do pracy. Niestety samochód, którym jeździ jest kuloodporny i ekranowany. Ma tylko jedną linię wychodzącą na zewnątrz. Nie da się więc włamać do samego wozu. Trzeba by jakiegoś podstępu.

Jednak nawet z właściwym kodem musimy znaleźć się w środku filii. Kod nie działa zdalnie i może być użyty tylko z biurka prezesa znajdującego się na 27 piętrze biurowca. Wiem co powiecie. Strasznie to staroświeckie, jednak cyfrowa forteca superserwerów znajdujących się w podziemnym bunkrze pod budynkiem jest jeszcze lepiej zabezpieczona. Dane chronią trzy równoległe SI, które bez podania klucza automatycznie przepalają łącza i wchodzą w tryb autystyczny odcinając się od świata zewnętrznego. Wtedy dostęp jest możliwy tylko analogowo, przez konsole umieszczone w bunkrze. Jednak tam nie zaglądał nikt od ponad roku, bo nie było takiej potrzeby i nie wiadomo co tak na prawdę się tam znajduje.

Dobra, wracając do tematu. Gdy już się podłączycie do pulpitu na biurku prezesa i podacie właściwy kod musicie jeszcze sprytnie oszukać krążące po systemie SI. W końcu nie jesteście prezesem i mogą na podstawie waszych działań wszcząć alarm. To się nazywa heurystyka do n-tej potęgi. Te maszynki są tak cwane, że uczą się wszystkich zachowań swego pracodawcy i łatają na bieżąco braki w ich algorytmach gdy zachodzi nieprzewidziane. Na pewno jednak da się je jakoś oszukać. Co poradzę, że jego poprzednik to złamas, który zaprojektował to cholerstwo a teraz chce… Ups… nie słyszeliście tego, nic nie mówiłem.

Sprawa jest pilna więc macie mało czasu na przygotowanie. Jakby coś nie wypaliło to się nie znamy…

*PRPS – popularnie “perpes” to Punkt Resocjalizacji Psychosomatycznej, zwany także “cyberccelą”.

Osoby dramatu:

Jack-Jack – zwany także JJ a przez swoją byłą Malcolmem. Pośrednik dla wolnych strzelców i mentor żółtodziobów. Mówi dużo a nie mówi jeszcze więcej. Zawsze jest coś co ukrywa.

Pan X – zleceniodawca i były pracownik ArcSec London. To wszystko co o nim wiadomo, ale JJ wie coś więcej.

Pan prezes – mało znana postać trzymająca się na uboczu. Brak wzmianek w mediach, brak zdjęć i danych personalnych, ale to chyba normalne w takiej firmie.

Ochroniarz ArcSec – specjalnie wyselekcjonowany pracownik ochrony, głownie byli żołnierze, policjanci, ochroniarze VIP-ów. Co odróżnia ich od najemników to sprzęt i nienaganne maniery, przynajmniej tu w Londynie.

Drona patrolowa – niewielkie pojazdy strażnicze zarządzane zdalnie przez SI, wyposażone w paralizatory i gas łzawiący. Może wszcząć alarm. Upierdliwa, ale niegroźna.

SI ArcSec – jedna z czterech używanych przez firmę sztucznych inteligencji. Trzy z nich dbają o interesy klientów i bezpieczeństwo danych firmy. Czwarta strzeże domu prezesa. W razie naruszenia zabezpieczeń natychmiast wysyłają impuls elektromagnetyczny, który przepala obwody zewnętrzne w tym terminale włamywaczy.

Pytania pomocnicze do graczy:

  • Czemu nas w to wciągnięto?
  • Czy można ufać Jack-Jackowi?
  • Kim jest tajemniczy klient?
  • Co to za dane?
  • Ile są tak naprawdę warte?
  • Czy jest jakaś inna droga?
  • Jak uniknąć wykrycia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz