27 kwietnia 2012

Bezręki bandyta

Jak grać postacią, która nie posiada rąk, albo nie rozumie mowy? Zapytacie, po co grać kaleką? A kto powiedział, że mowa o kalece? Widzicie, sami postrzegacie postać przez pryzmat człowieka. Jednak kilka gier, o fantastyce ogólnie nie wspominając, sięga po postacie nieludzkie. Mogą to być zwierzęta lub niehumanoidalni obcy. Pół biedy gdy inni gracze też są takimi istotami. Co jednak gdy nasza postać jest wyjątkiem? Nie da się zagrać taką postacią?

Odpowiedź nie jest taka oczywista. Największą przeszkodą są zbalansowane mechaniki, które wręcz wymuszają grę ludźmi. Nie małą też barierą dla wielu jest brak wiedzy na temat zachowań i możliwości takiej postaci. Wyobraźmy sobie jednak, że naszą postacią jest pies, wierny towarzysz drużyny. Sadzicie, że będzie miał mniejszy udział bo nic nie rozumie i nie potrafi tyle co człowiek? wyostrzone zmysły, szybkie kopanie dołów, skakanie ponad przeszkodami, pływanie, kąsanie, przeraźliwe wycie i szczekanie to mało? Wielu graczy nawet tyle nie potrafi wykrzesać ze swoich ludzkich postaci, które niby mają większe możliwości.

No, ale co z awansem, skarbami, panienkami? Pies, jak i większość zwierząt potrafi się uczyć. A to że uczy się diametralnie innych rzeczy to tym bardziej może okazać się przydatne. Od biedy można psu coś też przytroczyć do grzbietu jednak nie widzę sensu uczyć go obsługi pistoletu, czy nawet zwykłego noża. Jakoś przez lata ewolucji nie było to potrzebne. Psa ucieszą rzeczy proste jak opieka nad nim, karmienie, czy nawet pochwała.

Jak to oddać mechanicznie? Nijak. Nie da się logicznie połączyć postać wziętą wprost z bestiariusza z mechaniką ludzi. Zawsze taki pies będzie gorszy w kościach (lol). Można za to rozważyć wszystkie za i przeciw i dopiero wtedy rzucić kością (jak bardzo musimy) by rozstrzygnąć dylemat. Będę nieskromny, ale narzędzia z mojego Toolboxa nadają się do tego idealnie.

Dla kogo taka postać? Pomyślicie, że tylko ktoś zaawansowany może podołać takiemu zadaniu. A to błąd, gdyż ja bym oddał taką postać graczowi niedoświadczonemu, by powoli zapoznał się z możliwościami jakie daje RPG. Wtedy najlepiej nauczy się kreatywności i odpowiedzialności. Wcale nie musi myśleć jak pies, wystarczy, że będzie o niego dbał jak o swojego pupila. Taka postać w mojej opinii jest prostsza w prowadzeniu, bo nie przytłacza mnogością opcji i całego tego “dobrodziejstwa” gier fabularnych. Z czasem gracz sam uzna, że przyszła pora poprowadzić kogoś trudniejszego. Na pewno po takiej przygodzie inaczej spojrzy na grę a i reszta drużyny będzie miała więcej pożytku z nowego gracza.

4 komentarze:

  1. Albo kimś takim: link do youtuba. Nie mogę teraz znaleźć, ale widziałem podobnego, ale jeszcze lepszego - szybkiego, zwinnego i skocznego (sic!), jak jasna cholera.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ma być zaczepka, czy po prostu nie zrozumiałeś wpisu? Jestem przeciwny graniu kalekami ze względu na dobór wad, które zapewniają dodatkowe punkty. Za to chciałem pokazać jak alternatywnie podejść do tematu postaci nieludzkich.

    Wracając do tematu ludzkich ułomności. Literatura i film zna genialne postacie niepełnosprawne, jednak osobiście nie znam ani jednego bohatera gier fabularnych. Jeżeli za jego ułomnościami nie stoją jakieś korzyści gracze z reguły takich postaci nie prowadzą. Sam jestem niepełnosprawny więc boli mnie takie podejście bo nie czuję się ograniczony. Zamiast tego polecam wcielić się w postać o całkiem innych możliwościach by zrozumieć ile to frajdy może sprawić.

    Tak na marginesie to polecam dwa moje wcześniejsze wpisy o zmysłach (http://tekronicum.blogspot.com/2010/03/teatr-zmysow.html) i anatomii (http://tekronicum.blogspot.com/2010/03/anotomia.html), które już tyczą się ludzi i ich ułomności.

    OdpowiedzUsuń
  3. "To ma być zaczepka, czy po prostu nie zrozumiałeś wpisu?" Ani jedno, ani drugie. Tak mi się skojarzyło, więc podrzuciłem, jako "konteksty i nawiązania".

    Z resztą sam napisałeś "Jak grać postacią, która nie posiada rąk, albo nie rozumie mowy? Zapytacie, po co grać kaleką? A kto powiedział, że mowa o kalece?". No właśnie. W tym sęk, że nie określiłbym podlinkowanego gościa, jako "kaleki". Dla mnie on jest pełnosprawny, tylko nie z punktu widzenia ludzkiej anatomii.

    Inna sprawa, że ja też nie chciałbym grać kimś takim - po prostu podzieliłem się skojarzeniem. Jeśli Cię to jakoś ubodło, to skasuj. Widz jednak, że miałem dobre intencje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu nie można było odczytać kontekstu z twojego komentarza więc wolałem zapytać. Dla mnie kaleka to osoba, która ucierpiała na skutek jakiegoś urazu lub choroby.

    Problemem jest to, że często chcemy grać, ale nie wiemy kim i jeżeli ktoś nam nie podsunie czegoś fajnego to sami gramy co najwyżej kalekami wg mojej definicji i uważam, że to szczyt ekstrawagancji. Poza tym zawsze jest problem, jak wprowadzić nowego gracza. Kiedyś na sesji drużynowy czarodziej zmienił dla żartów postać nowego gracza w świnię. Do końca sesji nowy odgrywał prosiaka i szło mu całkiem nieźle. Nie powiem, żeby się źle bawił. Nie przeszkadzało mu, że nie może strzelać z łuku, wspinać się po drabinie czy zabijać smoki.

    Problem z postaciami nieludzkimi nie przypomina problemu gry kalekami, ale problem "mistrz i uczeń". Z niewiadomych powodów gracze tworzą indywidualistów a potem mają pretensje, że ich postacie się nie dogadują. D&D radzi sobie z tym nadając sztuczne role każdemu graczowi. Ja jednak sądzę, że zależności miedzy członkami drużyny są o wiele ciekawsze gdy dotyczą pokrewieństwa, sympatii, hierarchii, nauki. Czyli tego co naturalnie spaja grupy ludzi.

    OdpowiedzUsuń