03 kwietnia 2012

Metahumanizm, polihumanizm i transhumanizm

Fantastyka od dawna karmi nas różnorodnością form życia zamieszkujących zmyślone krainy. Nawet w światach low-fantasy często ludzie nie są jedyną inteligentną rasą. Mimo to powstał pewien kanon i jak to z kanonami bywa nie jest on zbyt dobrze postrzegany. Mam na myśli te wszystkie: elfy, krasnoludy, niziołki, orki. Nam, graczom RPG, przejadł się i opatrzył ten melanż. Jednak odgrywanie zwykłego człowieka bywa powodem do jeszcze większych rozterek.

Fenomen ras w szeroko pojętej fantastyce przyjmuje z reguły jedną z trzech postaci: a) metahumanizmu – rasy o odmiennej fizjonomii od człowieka (np. wspomniane elfy); b) polihumanizmu – rasy gatunku ludzkiego zróżnicowane na przykład klimatycznie (np. czarna, biała, żółta); c) transhumanizmu – człowiek odmieniony genetycznie lub cybernetycznie (np mutanci, cyborgi). Nadal jednak obracamy się wokół istoty ludzkiej, nie wychodząc poza granice rozpoznawalności. Boimy się czegoś?

Wiele razy słyszałem głosy, że rasy obce są trudne do okiełznania przez graczy. Bo w sumie skąd mamy wiedzieć jak one myślą? Moim zdaniem problem leży nie w tym, jak odgrywać obcych, ale w naszym wyobrażeniu tego, czym oni są. Odpowiedź jest banalna – obcy to my, to wytwór naszej potrzeby indywidualności. Ich niezrozumienie nie może bowiem wykraczać poza nasze zrozumienie drugiego człowieka. Tak więc, niezależnie jak bardzo sobie skomplikujemy życie, to nadal wariacje na temat człowieka i jego natury. Śmieszą mnie tym samym rozważania dotyczące przykładowo trudności w odgrywaniu krasnoludów. To tak jakby zastanawiać się, co zrobił by mój partner (partnerka). Owszem, nie jesteśmy nieomylni, jednak nasze decyzje są równie dobre (lub równie złe) co innych. To czy nasz krasnolud pije piwo i nosi długą brodę, czy jest raczej ogolonym abstynentem, zależy wyłącznie od nas samych i ewentualnie sugestii autora świata gry.

W kwestii osobistych preferencji powiem tyle – jeszcze się waham. We własnych światach preferuję polihumanizm połączony ewentualnie z transhumanizmem. Jest to podyktowane moją obawą o to, jak stworzyć ciekawe i nowe rasy metaludzkie. W chwilach kryzysu rozważam użycie kanonu, wzorem choćby Arcanum, czy Wolsunga. Potem to mija i znów wracam do (nie)zwykłych ludzi. Swego czasu wymyśliłem by Tekronicum było maksymalnie nieludzkie. Gramy rasami, które ktoś stworzył na swoje podobieństwo, ale zrobił to dość nieudolnie. Z perspektywy czasu nie wydaje się to już takie atrakcyjne.

Może wy macie pomysł kim można by zagrać w Tekronicum?

6 komentarzy:

  1. Ja ostatnio mam ochotę tylko na ludzi, ewentualnie rasy ludzkie jak w Wolsungu. Ale to tylko ja - nie bierz mojego zdania jakoś szczególnie pod uwagę, a już tym bardziej w kwestii Tekronicum.

    Notka za to w sam raz pod jedną z minionych edycji KB RPG. Może podepniesz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie traktuję jej jako karnawałową, ale jakby organizator chciał to czemu nie. Szkoda tylko, że tak mało wnosi do tematu.

    OdpowiedzUsuń
  3. U siebie poszedłem w kanon, ale po zarysie jaki wyczytuję z Twoich opisów i zamysłów myślę, że fajnie zadziałałby tutaj owy transhumanizm. Mam tu na myśli opcję, wedle której bohater gracza jest zwykłym człowiekiem, jednak może na bieżąco, nawet w trakcie gry, modyfikować swoją postać o nowe właściwości. Moim zdaniem, to może nieźle podeprzeć konwencję z alchemikami i dać pewnego kopa tak tworzeniu jak i późniejszemu rozwijaniu postaci. To taki tylko luźny koncept :)
    Musze przyznać, że notka w końcu klarownie zarysowała mi różnice między transhumanizmem a metahumanizmem.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie różnica polega na tym, że transhumanizm jest dążeniem człowieka do nieśmiertelności (niezależnie od metody), zaś metahumanizm jest po prostu wyrazem ludzkiej indywidualności. Cieszę się jednak, że wpis do czegoś się przydał.

    Też myślę, że transhumanizm najlepiej pasuje do alchemicznej wizji świata, jaka by ona nie była. Problem w tym, że nie potrafię tego jednoznacznie wyrazić. Wszczepy w fantasy mamy choćby w Earthdawnie, czy Etherscope. Mutacje od Warhammera, przez Wiedźmina, po D&D. Mimo to nadal nie widzę niszy dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zgadzam się z tym, żeby "kanon ras" był jakoś szczególnie źle postrzegany, lub nudny. To klasyka, a to, czy warto po nią sięgać, zależy, co chcemy osiągnąć. Jeśli zastanawiasz się, w jaki sposób podejść do ras w swojej grze, może powinieneś zastanowić się, co chcesz osiagnąć przez ich zaimplementowanie do gry? Co da twojej grze obecność krasnoludów? Dlaczego ich obecność w świecie jest ważna? Co zmieni? Czy to dobry kierunek zmian? Wydaje mi się, że tworzenie zupełnie nowych ras musi być w podobny sposób postrzegane - ale dużo lepiej pomyślane. Odwołując się do klasyki jest jednak bezpieczniej - zupełnie nowa, nieznana ludziom "rasa" może wydawać się śmieszna, przekombinowana, albo zupełnie niepotrzebna (np. jeśli dałoby się swobodnie zamiast niej wstawić krasnoludy czy elfy).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy punkt widzenia, ale jesteś pierwszą osobą, która broni kanonu. Wszystkim których znam się on opatrzył. Lecz bynajmniej nie dąży nikt do obalania kanonu, tam gdzie już jest zazwyczaj pasuje. Problem stanowią nowe gry.

    Stawiasz dobre pytania, na które ja nie znajduje odpowiedzi, czyli nie ma podstaw do wprowadzania kanonu w mojej grze. Ciekawą opcją jest to co zaproponowano w Cyberpunku 2020, gdzie każdy może sobie nadać wygląd i cechy nieistniejącej rasy. Jednak to wynik transhumanizmu a nie metahumanizmu, jak np. w Shadowrunie.

    Mnie osobiście zastanawia praktyczny brak polihumanizmu w grach. Jak już się pojawia to w postaci różnych wariacji kanonu (np. w D&D).

    OdpowiedzUsuń