20 czerwca 2013

WarsztaT: Początek

No to zaczynam od początku. No może nie całkiem. Postanowiłem zapoczątkować nową serię wpisów o tym co mi pod kopułą siedzi w temacie Tekronicum (stąd duże T na końcu wyrazu Warsztat w tytule wpisu). Postaram się systematycznie pisać o wszystkich pomysłach i porażkach podczas pracy nad moim opus magnum. Na dobry początek – początek, czyli opis tego co moim zdaniem może znaleźć się w grze.

Świat, a właściwie kontynent pogrążony od dziesięcioleci w wojnach powoli wychodzi z mroków swego średniowiecza. Na zachodzie trwa wieczny front wojny z Drachami. Dzielni Tulganie ostatkiem sił bronią granic dawno upadłego cesarstwa. Nie mniej zagrożona Mergia pobudowała wielkim wysiłkiem mur z żelaza, który skutecznie ograniczył barbarzyńców. Teraz muszą szukać nowych rozwiązań, bo mur nie wytrzyma długo. Sąsiednia Iveria cały czas dręczona jest wewnętrznymi konfliktami, gdzie nowe, reprezentowane przez kolonistów z Mergii i Gladii, ściera się z coraz mniej licznymi tubylcami. Nowe wojny wymagają surowców a Iveryjskie kopalnie słyną z nieprzebranych bogactw. Gladia, przez stulecia umacniała swoja pozycję jako zbrojne ramię cesarstwa. Kryzys nadszedł gdy religia, którą wyznawało całe cesarstwo okazała się kłamstwem. Konflikty religijne rozdarły wewnętrznie kraj, który postanowił wprowadzić swoją wizję wiary mieczem. Namismarn, długo zachowywał neutralność, czerpiący korzyści z bycia spichlerzem cesarstwa. Gdy nadeszła fala wielkiego głodu lud nie wytrzymał i upomniał się o swoje krwawo rozprawiając się z biernością panującego rodu. Kraj pogrążył się w anarchii. Sytuację uratowało dopiero pojawienie się, jak dotąd, najsilniejszego, choć nieletniego, pretendenta do tronu cesarskiego.

Cesarstwo zaczęło się w Emptorii i tam się zakończyło. Upłynęło ponad 100 lat od śmierci ostatniego cesarza a wojny o tron nie ustają. Na porządku dziennym stały się skrytobójcze zamachy, w których giną członkowie najznamienitszych rodów. Jedynym ratunkiem wydają się Gildie, które wyzwalają kolejne miasta spod panowania możnych, zbyt pochłoniętych konfliktami by zauważyć, że już tak na prawdę nie mają o co walczyć. Emptoria to teraz kraj kupców. Trochę na uboczu ukrywa się Savergo, chyba najlepiej radzące sobie w obecnej sytuacji. Już dawno odkryli, że na niebezpiecznych morzach wokół kontynentu nie mają konkurencji. Bogatsi rozwinęli handel morski a biedniejsi zajęli się piractwem. Sprzyja temu polityka władców tego kraju, którzy przymykają tak długo oko na występki swych obywateli, jak ci nie szkodzą własnej flocie. Na drugim krańcu kontynentu, blisko smoczej pożogi, powstały dwa nowe państwa. Mniejsze Bakulia, mające swe początki jeszcze w buncie podczas wypraw mieczowych, prawie trzy wieki wcześniej. Obecnie prowadzi tajemniczą i niejasną politykę. Jakimś sposobem zdobywa poparcie arystokracji wielu państw i coraz bardziej zbliża się do serca dawnego cesarstwa. Większy Harpesz to praktycznie pustkowia otoczone z trzech stron największymi górami kontynentu. To tu rozegrały się praktycznie jedyne wygrane bitwy wypraw mieczowych gdy rozwścieczeni Ankharyjczycy wpełzli na kontynent. Obecnie Harpesz nie odgrywa prawie żadnej roli i jest pozostawiony sam sobie. Skupiska ludzkie zgromadzone na obrzeżach pustyni to głównie koczownicy. Plotki głoszą, że w ich żyłach płynie ognista krew Ankharyjczyków.

Tak wygląda moja wizja kontynentu. Punkt wyjściowy do gry. Wbrew pozorom nie ma to być kampania militarna. Tak mniej więcej wyglądał świat w naszym XVI wieku a jednak oceniliśmy go jako wiek rozumu. I tak właśnie chcę uczynić i w tym wypadku. Gracze wcielając się w różne postacie i przezywając różne przygody mają jeden cel – rozwinąć świat, pokierować go na nowe, bardziej oświecone tory. Poszukać odpowiedzi na zagadki historii lub zaproponować nowe rozwiązania. Jak? Wkupując siew łaski możnych tego świata lub samemu wykuwając swój los. Mogą wyruszyć na zamorską wyprawę badając nowe, nieznane lądy i przywożąc stamtąd dobra i wiedzę. Mogą spróbować odmienić losy jakiejś wojny przechylając szalę zwycięstwa na którąś ze stron. Mogą też próbować zadziwić świat swym geniuszem i wynaleźć coś, czego do tej pory nie było. Wszystko to jednak ma swoje konsekwencje. Im większe cele tym dotkliwsze i bardziej nieprzewidziane. Jednak by działać na szeroką skalę trzeba rozważnie dobierać kompanów i działać wspólnie.

A to dopiero Początek. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz