03 marca 2024

Czy Flash to jeszcze film aktorski?

Obejrzałem wczoraj najnowszy film pt. Flash. Już na wstępie tego krótkiego wpisu mogę zdradzić, że było fatalnie. Jeżeli ktoś sądził, że MCU ma problemy to DCU nawet nie stara się odbić od dna. To kicz, popis aktorskiej głupoty, żenujących efektów specjalnych i niezamierzona karykatura.

Jedyne co podobało mi się to jako tako grający Michael Keaton i słodka emo Supergirl. Już po scenie otwierającej miałem złe przeczucia, gdy plastikowe lalki sypały się z nieba, a efekty superszybkości wypadały blado nawet przy serialu telewizyjnym. Ogólnie mógłby to być film o Batmanie i jakoś bym to przeżył. Chociaż nie, nie darowałbym tego sobie. Już jeden Affleck wystarczy.

A co było naprawdę słabe? Powiedzieć wszystko to jak nic nie powiedzieć. Według mnie największą słabością filmu Flash był sam Flash, postać niesympatyczna, głupkowata, dziecinna i przerysowana. Wtórowały temu plastikowe efekty specjalne, które chyba nawet nie siliły się na bycie realistycznymi. Co i rusz wszyscy aktorzy zmieniali się w bardzo złą animację 3D (taką z lat '90), nawet w scenach, w których nikt nie używał supermocy. Miałem wrażenie, że cały film opiera się na animacji czterech postaci: Flasha, Batmana, Supergirl i Zoda. Reszta postaci pojawia się tylko w krótkich scenach.

I tu dochodzimy do sedna, czyli dla kogo nakręcono ten film. Wg kategorii wiekowej dla dzieci i nastolatków, ale poziom to proste kreskówki dla najmłodszych. Wydaje mi się, że największy fun z filmu miałaby właśnie widownia do lat 10, choć oficjalnie to film z kategorią 13+. Film jest tak zły, że nie tak dawno obejrzany przeze mnie Black Adam wydaje się przy nim niezły. Jako fan DC stanowczo odradzam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz