18 kwietnia 2024

Kieszonkowe zasilanie

Każde z nas nosi ze sobą elektronikę, która wymaga zasilania. Optymalnie byłoby wszędzie mieć ładowarki, ale to na razie luksus. Sam mam zainstalowane na stałe ładowarki w domu i pracy, ale nie między nimi. Poza tym nie da się nosić ze sobą wszystkich ładowarek. Co nie?

Wszystko zależy od podejścia i potrzeb. Moje nie są jakieś wygórowane, ale nosze ze sobą smartfon i smartwatch, które działają maksymalnie dwa dni. Kiedyś miałem sprzęty, które ładowałem raz na tydzień, a nawet dwa tygodnie. Nie gadam godzinami, nie gram, ani nie oglądam filmików, a i tak bateria schodzi jakbym cały czas siedział z telefonem w ręku lub zegarkiem ustawionym na maraton. Dla mnie obecne sprzęty to porażka pod względem czasu pracy. Dlatego muszę nosić ze sobą, przynajmniej w plecaku lub torbie, jakieś zasilacze.

Wcześniej nosiłem wszystko w odpowiednich przegródkach plecaka. Po zmianie garderoby już nie mam takiego luksusu, więc wszystko zamknąłem w małym, zgrabnym futerale kupionym za parę złotych w Action. W środku zmieścił mi się powerbank 5000 mAh też z Action, ładowarka do smartwatcha z Amazona, uniwersalny kabelek od inCharge oraz randomowa ładowarka sieciowa o bardzo słabej mocy 5 W. Niestety tylko taka mi się tu zmieściła. Niestety nie znalazłem niczego równie małego. Nie naładuje może telefonu, ale już powerbank tak, a z niego mogę naładować telefon.

W tytule podałem, że jest to zestaw kieszonkowy, choć nosze go w plecaku. Otóż to nadal najbardziej kompaktowy zestaw jaki udało mi się złożyć i mogę go nosić w kieszeni, ale po co? W razie potrzeby mogę cały zestaw wyjąć i przełożyć do innej torby lub kieszeni. Coś kieszonkowych rozmiarów nie oznacza od razu że musimy to nosić przy sobie. Tak samo jak brelokowe narzędzia nie muszą wisieć u kluczy. Dla mnie liczy się kompaktowość i funkcjonalność. A dla Was?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz