19 czerwca 2024

Moje zdanie o D&D

Uprzedzam, będzie dużo czytania i wiele kontrowersyjnych skrótów myślowych, które mogą wzbudzić chęć skorygowania. Niestety nie zależy mi na tym, żeby kogoś zadowolić, ani coś udowodnić. Wyrażam to, co aktualnie czuję i być może z czasem się to zmieni, jak było to nie raz na przestrzeni wielu lat mojego hobby. Nie mniej śmiało, zapraszam do komentowania. Jak będzie to coś wartościowego na pewno to puszczę. Mam wrażenie, że taki wstęp powinien znaleźć się przed każdym moim wpisem z etykietą "opinia", bo obecnie chyba czytanie wyszło z użytku.

Mówi się, że D&D jest najstarszą grą fabularną oraz, że na zachodzie (w domyśle w Ameryce) jest synonimem RPG. Według mnie to nie do końca prawda. Przede wszystkim D&D jako marka jest rzeczywiście najstarszą na rynku, ale nie jako system. Obecna, piąta edycja istnieje dopiero od 2014 roku, więc mówienie o obecnej edycji, że jest najstarsza to jak stwierdzenie, że Ford z 2014 roku jest najstarszym amerykańskim samochodem spalinowym. Obecnie mało kto gra w pierwsze D&D tak samo jak prawie nikt nie jeździ pierwszym Fordem. Co jest pewne to to, że D&D jako marka jest najbardziej rozpoznawalna ze wszystkich marek związanych z RPG. Stąd bierze się stereotyp, że RPG = D&D.

Skoro wiemy, że nie mówimy o najstarszej tylko najnowszej grze to jaki mam do niej stosunek? Bardzo różny. Od obojętnego do wręcz wrogiego. Przede wszystkim nigdy D&D nie było moim wymarzonym systemem (Warhammer zresztą też). Dostrzegam jednak jego udział w rynku i wpływ na jego kształt. Nie jestem osobą, która będzie umniejszała zasługi jednej marki, by tylko opowiadać o swojej ulubionej (np. Shadowrun), bo to nie ma większego sensu. Co jednak z mojej perspektywy ma sens to przyjrzenie się konkurencji i alternatywom.

Konkurencja i alternatywy to dwie różne grupy. W pierwszej znajdą się systemy, które eksplorują całkiem inne wątki. Do drugiej należą wszystkie systemy, które usiłują ugryźć coś dla siebie z tortu jakim jest społeczność D&D. Z pewnością do obu grup należy Pathfinder i w obu jest w czołówce. W pewnym sensie podziwiam ten system za konsekwencję w ulepszaniu jedynie słusznej edycji d20 (3+). Oczywiście piszę to z przekąsem, bo o ile moja przygoda z D&D zaczęła się właśnie od tej edycji, to po latach stwierdzam, że jest za bardzo przekombinowana i taki niestety jest też Pathfinder. Są pewnie rzeczy, które mi bardziej pasują w PF, ale nie zmienia to odbioru całości. Do tej pory też był to system "jednogarnkowy", ale najnowsza "edycja" rozbiła wszystko na standardowe trzy grube podręczniki, więc czar prysł.

Dalej mamy cały nurt OSR, który usiłuje pokazać nam początki tego hobby w nowym świetle, acz moim zdaniem jest zbyt zapatrzony na D&D, co wynika ze wstępnej tezy o synonimie D&D jako RPG. Zdarzają się tam systemy, które pokazują, że stare D&D też może być ciekawe, ale w gruncie rzeczy to jak przerabianie starego wyliniałego futra wyciągniętego z dna szafy, aby znów zacząć je nosić - tylko dla odważnych. Mimo, że mam wśród OSR swoich ulubieńców to nie są systemy, w które bym zagrał z prozaicznej przyczyny - po co skoro jest D&D?

I tu właśnie rozbija się większość nowych pretendentów do korony. Żeby zastąpić czymś D&D to najpierw musiałoby upaść, a na to się nie zanosi, mimo pewnych oznak słabości. Nie da się wg mnie zastąpić systemu, który cały czas jest wydawany i wspierany. Nie będę wiec zastanawiał się nad tym "co by było gdyby?", bo po prostu tego nie wiem. Nie wiem czy np. Patfinder wreszcie zasiadłby na tronie, czy może wzmocnił się ruch OSR. Poniekąd mieliśmy próbkę tego u siebie, gdy polski wydawca stracił możliwość wydawania D&D, ale szybko znalazły się osoby, które np. opublikowały coś na kształt skrótu zasad oraz nadal istnieje anglojęzyczna baza podręczników.

Najbardziej zastanawia mnie jednak teraźniejszość. Obecnie mamy 50. rocznicę marki, która aż się prosi o nową piękną edycję. Zamiast tego najpierw dostaliśmy informacje o tym, że D&D 5e to system ostateczny, a potem, że na rocznicę zostaną wydane odświeżone wersje tej edycji po 10 latach. Ktoś mógłby zapytać - a to warto wydawać nową edycję? Myślę, że tak, bo poziom komplikacji zasad oraz jakość kolejnych dodatków osiągnął punkt krytyczny, po którym przydałby się reset. Nawet jakby nowa edycja okazała się kompletną klapą, w co wątpię, to zawsze można wrócić do pierwotnego planu odświeżenia poprzedniej edycji. Jednak tak się nie stanie. Zamiast tego czekamy z niecierpliwością na AD&D 5e. Niestety drugi raz taka okazja zdarzy się dopiero za kolejne 50 lat. To dopiero przygnębiające.

Czemu mnie to jednak obchodzi, skoro to system nie dla mnie? Przede wszystkim dlatego, że to w pewnym sensie wzór do naśladowania lub unikania dla innych twórców. Nie wiem jak inni, ale ja nie widziałem żadnego nowego systemu, który choć udawałby, że jest czymś więcej niż drogą instrukcją z nieadekwatnymi obrazkami. Obecnie mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią, która nadal nie jest za bardzo przyjazna w odbiorze nawet dla fanów gier fabularnych, a co dopiero osób, które takich gier nie znają i przez to nie poznają. Mówi się, że obecnie dużą robotę robią nagrania sesji, bo wreszcie można sobie pooglądać jak grają inni, ale szczerze mało który filmik nie nuży. Ja więcej frajdy mam z kilkugodzinnego kursu komputerowego, po którym umiem coś nowego, bo przynajmniej nie zmarnowałem tego czasu na słuchanie jak ktoś się jąka lub duka coś czytając z ekranu. Sesje są nieoglądalne, ale to nie tylko wina uczestników, ale moim zdaniem samego hobby. RPG dla osób postronnych jest nudne i ja to też zauważam.

Jakiś czas temu oglądałem filmik jak John Wick, którego bardzo szanuję jako twórcę, prowadził sesję pokazową swojego systemu 7th Sea 2e. Przebrnąłem tylko przez etap tworzenia postaci. Był on interesujący, ale z wiadomego względu (vide tytuł gry) wszyscy chcieli stworzyć postacie piratów. Co jest dla mnie o tyle mylące, że ten system praktycznie nie jest o piratach. To tak jakby uznać, że D&D jest o tylko smokach. Niedorzeczne, prawda? A jednak jak czytasz jakąś książkę to z myślą, że tytuł i okładka ma jakiś sens. Inaczej jednak jest w RPG. Wróćmy jednak do rzeczonej sesji. Gdy się tylko zaczęło, wszystkie oczekiwania siadły. Wyglądało dokładnie tak jakby banda nerdów czytała z kartki i bawiła się w teatrzyk. Zabrakło tam wyobraźni, inwencji i przede wszystkim emocji. Ja wiem, że to było częściowo reżyserowane, ale słaby scenariusz i reżyseria nawet z wybitnego aktora zrobi dyletanta i odwrotnie.

RPG to nie jest sztuka teatralna ani nawet cRPG. Tu się nie da w pełni oskryptować zachowań BNów i BG. Tu nie ma linii dialogowych do wyboru. Jedyne co się da to odegrać, co nam przyniosą kości (zazwyczaj). Większość podręczników unika tematu odgrywaniu ról (sic!) pozostawiając to w gestii grających, czyli de facto zostawiając ich na lodzie. I nie mówię tu o odgrywaniu scen nierzucanych, ale właśnie o graniu na wynikach. Według zasad mało możemy wyciągnąć z tego, czy nam się coś udało lub nie, a przecież to nierzadko kwestia życia i śmierci dla naszej postaci. Ba, w D&D 5e nawet nie ma wzmianki o krytykach przy wynikach 1 i 20, o czym wszyscy zapominają lub celowo ignorują, by grało się fajniej. Zastanawialiście się dlaczego tak jest? Dlaczego ubytek 20 HP postaci nic nie boli? Bo zasady mówią wprost - nie ma krytyków przy 1 i 20 oraz twoje HP nie mają znaczenia dopóki masz ich powyżej 0. I to bezmyślnie jest kopiowane do innych gier, które starają się dodać do tego głębię za pomocą modyfikatorów i tabelek. To tak jakbyście poszli do apteki po lek, ale w zamian dostalibyście recepturę na jego wyprodukowanie. Niewiele osób jest w stanie z tego skorzystać. To też powód dlaczego D&D jest nie do zastąpienia ze swoimi archaizmami i głupawkami. To po prostu gra.

2 komentarze:

  1. W sumie ani długie, ani kontrowersyjne, ani niewiadomo o czym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długie z perspektywy ostatnich wpisów. Kontrowersyjne dla niektórych, nie wszystkich. O moim zdaniu o D&D. Jak widać D&D nie jest moim ulubionym systemem i nigdy nie będzie. Mimo to wg mnie warto znać ten system by wyrobić sobie o nim własne zdanie i ogólnie o RPG przez jego pryzmat. Tylko tyle i aż tyle.

      Usuń