Tak sobie siedzę przed komputerem i myślę. Dumam nad wieloma rzeczami jednocześnie. Głownie o RPG, ale nie tylko. W końcu przeszło mi na myśl, że mógłbym coś tu napisać, bo dawno tego nie robiłem. Ale o czym? W tym sęk. Mam aż za dużo pomysłów, ale za mało samozaparcia, żeby je zrealizować. Dzisiaj będzie o jednym z nich, czyli o moich próbach zrobienia słowiańskiego Shadowruna.
Zaczęło się kilka lat temu, gdy wpadłem na pomysł zrobienia pierwszej sesji online w klimatach Legend Polskich (tych od Allegro). Nigdy nie byłem przesadnie sentymentalny jeżeli idzie o słowiańszczyznę. Zawsze uważałem, że systemów w takich klimatach jest aż nadto. Tylko, że miałem straszną ochotę jedynie na grę w Shadowruna. Narodził się więc plan pożenienia tego.
Zacząłem oczywiście od odświeżenia sobie systemu w jego czwartej odsłonie, bo akurat ta najbardziej przypadła mi do gustu. Potem się wziąłem za szukanie oficjalnych materiałów, których brak. Są jakieś nieoficjalne lub tylko wzmianki w historii świata o Polsce i to i tak w bardzo zdezaktualizowanym kontekście. No cóż, więc lore trzeba stworzyć od nowa. Skupiłem się na wizji Legend Polskich, ale posuniętych w przyszłość. To zdawało się całkiem nieźle ze sobą współgrać.
Wtedy przyszedł czas na załamanie. Sesje nie doszły do skutku. Za pierwszym razem drużyna się rozpadła przed sesją zero, a za drugim po niej. Zostałem z niczym. No prawie. Zostały notatki i materiały, które zdążyłem przygotować. A gdyby tak je zaktualizować i poprowadzić dalej, jako alternatywny setting? Ta myśl nie dawała mi spokoju i zbiegła się z kolejną. Po co ograniczać się do nowego settingu, jak można przy okazji zmodyfikować mechanikę i tym sposobem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Zmodyfikować, a nie wymienić? Uznałem, że integralną częścią Shadowruna jest jego niezbyt lubiana mechanika. Gdyby ją tylko odchudzić i unowocześnić. Były tego próby zarówno pod postacią edycji Anarchy oraz szóstej, ale w mojej opinii się to średnio udało. W sensie ludzie jak grali na swoich ulubionych zasadach tak grają. Ja jednak jestem uparty i zarazem leniwy. Musiałem coś popsuć, by było moje.
Tak narodził się kolejny już z serii shadowrunowych projektów o roboczej nazwie Polska Rozszerzona. Czym jest więc ten twór, przynajmniej w moim zamyśle? To, jak pisałem alternatywny (lub dodatkowy) setting, z własnymi uproszczonymi zasadami kompatybilnymi, na ile to możliwe z oryginalną mechaniką. W tej chwili mam już roboczą kartę postaci, na której testuję system.
Jak widzicie na załączonym obrazku karta jest raczej z tych prostych i bardzo mocno tabelkowatych. Wszystko dlatego, że robiłem ją domyślnie jako edytowalną, czyli dosłownie to jest tabela w Google Docs, którą można samemu uzupełnić i zachować. Nie wiem czy będę robił wersję do druku. Cały projekt jest ogólnie pomyślany jako elektroniczny i tylko dla mnie, z różnych względów. Głównym jest to, że nadal chcę zachować kompatybilność z oficjalnymi materiałami, bo chcę móc grać w Shadowruna, a nie tylko cos co go naśladuje. Poza tym korzystam z wielu materiałów, których nie mogę udostępnić. A tak poza tym to postanowiłem użyć własnej nomenklatury, bardziej dla klimatu, niż z konieczności. W końcu ma to mieć słowiańskie, a nie indiańskie konotacje.
Z istotniejszych mechanicznych zmian, wynikających z karty to zmieniłem kostki na k7... Nie no, żartuję. Kostki są dokładnie takie same i sukcesy też. Nazwy cech, mimo, że na pierwszy rzut oka nie są zbyt intuicyjne, to raczej łatwo je będzie rozszyfrować. Istotniejsze są kontrolki kondycji i esencja. Postanowiłem je ze sobą zintegrować i zmienić na: ciało (obrażenia), umysł (ogłuszenia) i duszę (esencja). Każde jest wyliczane z podstawowych cech i też na te cechy bezpośrednio wpływa. Roboczo przyjąłem, że jest to limit kości jakimi możemy rzucić w teście danej cechy.
Przykładowo gdy moja postać strzela z pistoletu to sumuje kości z drygu (4) i umiejętności strzelectwo (2), ale nie może rzucić większą pulą kości niż wynosi jej ciało (11). Ciało podczas gry będzie się zmieniało np. na skutek odniesienia obrażeń. Załóżmy, że moja postać otrzymała 6 obrażeń przez co jej ciało spadło do 5. Chcąc teraz strzelić będzie więc mogła rzucić tylko 5 kośćmi. Srogo, ale tego mi brakowało. Na początku obrażenia nie robią na postaci wrażenia, ale gdy przekroczą magiczną barierę zaczyna się robić niebezpiecznie co od razu widać. Oczywiście, jak to z herosami bywa będzie możliwość tymczasowego znoszenia limitów, np. przez wydanie punktu kantu.
Przy okazji kantu powiem Wam, że to tłumaczenie słowa edge jest dla mnie o wiele lepsze niż "krawędź". Przede wszystkim jest krótsze i łatwiejsze do zapamiętania. Poza tym jest to wieloznaczne jak oryginał. Kant, może być jak kant stołu, albo jak kantowanie w kartach. Dla mnie kant lepiej pasuje do Shadowrunnerów, jako ludzi żyjących na krawędzi społeczeństwa, którzy żeby przeżyć muszą grać nieczysto. Kant u mnie jest właśnie takim odstępstwem od reguł. Nie łaską od bogów.
Zresztą podobny tok rozumowania stał za słowem dola, które zastąpiło karmę. W naszym kręgu kulturowo-językowym karma oznacza żarcie dla zwierząt. Za to dola (i niedola) to dosłowne niemal przeniesienie znaczenia dalekowschodniej karmy na polski. W Shadowrunie występowała kiedyś zła karma, zupełnie jak niedola. Obecnie nie ma już takiego podziału i raczej nie zamierzam do niego powracać, ale możliwość pozostaje.
Do czego więc właściwie zmierzam? W zasadzie nie wiem. Chciałbym zrobić coś, w co mógłbym grać z innymi. Dzielę się tym z Wami, moimi czytelnikami, bo raczej nie ujrzy to światła dziennego w innej formie, a może kogoś to zainteresuje i zainspiruje. Czekam na Waszą reakcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz